LABIRYNT
Znowu wszedłem do labiryntu, który śni mi się regularnie co miesiąc. Nie z głupoty, ale z ciekawości – za każdym razem poznawałem nowe rozgałęzienia. Na ścianach pisałem kredą różne sentencje i łatwiej mi było według nich powracać…
NIE PAL WSZYSTKICH MOSTÓW, ZOSTAW SOBIE JEDEN!
CZAS JEST W TOBIE, WIĘC GO NIE GOŃ!
KAŻDĄ KŁÓTNIĘ ĆWICZ PRZED LUSTREM!
CZŁOWIEK WSZYSTKO MOŻE, NAWET W TO WĄTPIĆ!
KIEDY ROZUM ZAWIEDZIE, NIE SZUKAJ RATUNKU W NIEBIE!
– i takie tam podobne.
Ale tym razem los snu zaprowadził mnie do prostego oświetlonego korytarza, który nie łączył się z żadnym innym i biegł nie wiadomo dokąd.
Szedłem i szedłem, coraz bardziej zmęczony, coraz bardziej przestraszony. Nie chciało mi się nawet wypisywać niczego na ścianach.
- Wracaj, wracaj! - mówiło coś, jakby z powierzchni. Jednak brnąłem dalej w nieskończoność tego snu, z jakąś straszną ciekawością, czując, że nie ma powrotu.
Jednak jakoś wróciłem, nie pamiętam jak…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz