KIERAT
Byłem zaprzęgnięty do niezbyt dużego kieratu, z trzema jeszcze osiołkami. Chodziliśmy w koło, wydawało się, dla samego chodzenia, ponieważ kierat nic nie produkował, do niczego nie był podłączony.
- To bez sensu - zapłakał jeden z osiołków.
- A nie wszystko ci jedno, durniu? - wysapał drugi.
- Ja tam lubię kieratować dla samego kieratowania - odparł trzeci.
Ja milczałem, bo wiedziałem, że to tylko sen. Rano pójdę do pracy i dostanę za to pieniądze na wszystko…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz