NA RYNKU
Mój Drogi Aniele!
Rano przez jakiś
czas obserwowałem, jak mała dziewczynka, raczej złośliwie, goni gołębie na
Rynku. Nie wytrzymałem w końcu i nakrzyczałem na nią po ojcowsku. Rozpłakała
się żałośnie i zostałem strasznie zbesztany przez jej matkę, która siedziała,
jakby nigdy nic, na brzegu fontanny z Neptunem, dyndając nogami…
Musiałem kupić
dla matki i dziecka włoskie lody za pieniądze przeznaczone na ziarno dla
ptaków.
Taka sobie
historia!
A najciekawsze:
pomyślałem potem, że gołębiom ta gonitwa bardzo się podobała.
Twój na zawsze
Michał syn Edwarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz