NUDA
Było
zachmurzenie duże z większymi przejaśnieniami. Nudno raczej, z błyskami
ciekawszych momentów. Mój Cień krzątał się po kuchni i próbował lepić ruskie
pierogi.
- Zostaw! -
krzyknąłem. - Pełno mąki na podłodze. Nie będę po tobie sprzątał.
Przestał,
pozamiatał. Ziewnął. Usiłował opowiedzieć kawał.
- Słyszałem to
dwieście razy - westchnąłem.
- Próbuję się
jakoś rozerwać - jęknął.
- Życie, mój
drogi, to nie bajka o Babie Jadze. Ale może jutro będzie ciekawiej…
- A co, szykuje
się coś?...
- Mam nadzieję,
że z Siódmego Nieba zleci jakaś niespodzianka. Tam jest pełno niespodzianek…
- Tak, bez
niespodzianek ani rusz. Tylko one potrafią zabić nudę - powiedział mój Cień,
fiknął kozła, jakby miał pięć lat i stłukł sobie kolano…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz