ZMYSŁY
- Ze wszystkich
zmysłów, mam tylko zmysł równowagi? - zastanawiał się mój Cień, kiedy
przechodziliśmy po omszałym pniu nad strumykiem.
Byliśmy na
dalekim spacerze za miastem. Na niebie szalały skowronki, ciesząc się latem i
wolnością, a pola ogołocone ze zboża, goniły horyzont. Ale ja patrzyłem uważnie
pod nogi.
- No, nie wiem,
czy tobie należą się jakieś zmysły - odparłem.
- Ty masz ich w
nadmiarze. To niesprawiedliwe. A jaki zmysł jest ci najbardziej miły i
potrzebny? - zaciekawił się nagle.
- Może zmysł
smaku. Jest najprzyjemniejszy - próbowałem żartować.
- A jest w tobie
zmysł odwagi?...
Nie wiedziałem,
czy drwi.
- Bywa, ale musi
walczyć ze zmysłem strachu - odpowiedziałem bez namysłu.
I w tym momencie
wywaliliśmy się do strumyka. Na szczęście był płytki. Cień chichotał głupio.
- To przez ten
twój kulawy zmysł równowagi - zawołałem, zdejmując buty.
- Ale trochę się
przestraszyłem - przyznał mój Cień. - To znaczy, że mam jeszcze zmysł strachu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz