45
Zawsze, kiedy wypuszczałem Jolę z gniazda,
miałem wrażenie, że po drugiej stronie jesteśmy obserwowani przez panią
Genowefę. Judasz był skierowany prosto na moje drzwi.
- Niech ma przyjemność - szeptała Jola,
cmokając mnie w policzek.
Jola!
No, spotykałem się z nią prawie codziennie.
I przyznam, wspomagałem ją finansowo. Pieniądze chowała do torebki, robiąc
wstydliwą minę.
- Czuję się jak panienka z agencji
towarzyskiej - wzdychała.
- Bierz, jak ci dają. To pożyczka - śmiałem
się. - Poza tym, bez ciebie to mieszkanie nigdy nie podniosłoby się z bałaganu.
- Lubię
sprzątać… Oddam. Na pewno wygram miliony, tak jak ty…
- Wygrasz. Na
pewno… A ty gdzieś pracujesz?...
- W Elwarze!
Przecież ci mówiłam…
- A tak,
zapomniałem…
- Dalej,
skurwiele, nie dają mi podwyżki. A należy mi się od dwóch lat…
Jola miała
wściekłą minę.
- Ciekawe, jak długo ona zna się z Markiem -
myślałem. - Przecież jej nie spytam. Dlaczego mi, dureń, nie powiedział w tym
ostatnim śnie. Ma niezłą zabawę.
Jola!
Właściwie moja jedyna przyjemność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz