czwartek, 26 lipca 2018

"INDIOMY" - ODC. 45 (Z KSIĄŻKI)


45

   Zawsze, kiedy wypuszczałem Jolę z gniazda, miałem wrażenie, że po drugiej stronie jesteśmy obserwowani przez panią Genowefę. Judasz był skierowany prosto na moje drzwi.
   - Niech ma przyjemność - szeptała Jola, cmokając mnie w policzek.
   Jola!
   No, spotykałem się z nią prawie codziennie. I przyznam, wspomagałem ją finansowo. Pieniądze chowała do torebki, robiąc wstydliwą minę.
   - Czuję się jak panienka z agencji towarzyskiej - wzdychała.
   - Bierz, jak ci dają. To pożyczka - śmiałem się. - Poza tym, bez ciebie to mieszkanie nigdy nie podniosłoby się z bałaganu.
   - Lubię sprzątać… Oddam. Na pewno wygram miliony, tak jak ty…
   - Wygrasz. Na pewno… A ty gdzieś pracujesz?...
   - W Elwarze! Przecież ci mówiłam…
   - A tak, zapomniałem…
   - Dalej, skurwiele, nie dają mi podwyżki. A należy mi się od dwóch lat…
   Jola miała wściekłą minę.
   - Ciekawe, jak długo ona zna się z Markiem - myślałem. - Przecież jej nie spytam. Dlaczego mi, dureń, nie powiedział w tym ostatnim śnie. Ma niezłą zabawę.
   Jola!
   Właściwie moja jedyna przyjemność…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz