sobota, 27 stycznia 2018

MY - 34

NA POLACH

   Było późne bezchmurne popołudnie. Cieszyłem się zanikającym ciepłem lata, powoli idąc polami, które już zapewne niedługo wchłonie miasto. Myśli leniwie krążyły wokół mojej głowy i znikały już nie moje w oddali.
   Cień snuł się z lewej strony, wyjątkowo długi, bo zachodziło słońce.
   - Wspaniale - odezwał się nagle, płosząc moje myśli. - Lubię, gdy jestem trzy razy większy od ciebie. Czuję się wtedy naprawdę potężny. Gdybym chciał, sięgnąłbym głową horyzontu.
   - No, nie wiem - odparłem . - Niedługo zajdzie słońce i znikniesz.
   - Wracajmy do domu!
   - Tak, wracajmy. Nie chcę, żebyś mi został na 

zawsze za horyzontem, jak moje myśli.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz