NA POLACH
Było późne
bezchmurne popołudnie. Cieszyłem się zanikającym ciepłem lata, powoli idąc
polami, które już zapewne niedługo wchłonie miasto. Myśli leniwie krążyły wokół
mojej głowy i znikały już nie moje w oddali.
Cień snuł się z
lewej strony, wyjątkowo długi, bo zachodziło słońce.
- Wspaniale -
odezwał się nagle, płosząc moje myśli. - Lubię, gdy jestem trzy razy większy od
ciebie. Czuję się wtedy naprawdę potężny. Gdybym chciał, sięgnąłbym głową
horyzontu.
- No, nie wiem -
odparłem . - Niedługo zajdzie słońce i znikniesz.
- Wracajmy do
domu!
- Tak, wracajmy. Nie chcę, żebyś mi został
na zawsze za horyzontem, jak moje myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz