Pobiegaliśmy jeszcze trochę, ale nawet Paweł się znudził.
- Dobra. Wystarczy - sapnął.
Przysiedliśmy na jakichś przyrządach gimnastycznych niewiadomego przeznaczenia. Facet w dresie z daleka udawał, że nas nie obserwuje.
- Zmywajmy się stąd lepiej - powiedziała Jola. - Dosyć tego sportu.
- Masz rację, jak prawie zawsze. - Paweł wstał. - Rozstańmy się na jakiś czas. Tak będzie bezpieczniej.
- Muszę przemyśleć pewne rzeczy. Trochę samotności mi nie zaszkodzi - przyznała Jola.
- Na jaki czas? - spytałem zaskoczny.
- Na niewiadomy - zaśmiał się Paweł. - Znajdę was.
- Znajdziemy się - zapewniła Jola. - Coraz wyżej, coraz wyżej.
Byłem zdezorientowany.
- Myślałem, że będziemy już razem...
- Będziemy - powiedział Paweł. - Jak co, zawołamy się myślami.
Wyszliśmy z poziomu sportowego. Paweł wskazał mi jakieś schody i odszedł. Jola pomachała mi ręką i poszła w przeciwnym kierunku...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz