piątek, 27 stycznia 2017

ZA ŚWIATEM - Odc.55

   Znowu zostałem sam. Tyle działo się ostatnio. Kiedy to wszystko przypomniałem sobie, sprawy ziemskie jakby odpłynęły we mgle.
   - Może dzieje się tak, żebym całkiem zapomniał o tamtym życiu? Coraz więcej znajduję u siebie obcych myśli... Co Paweł mówił o tych wszystkich myślach, które krążą tutaj i krzyżują się w potwornej siatce? Ludzkiemu rozumowi trudno to zrozumieć...
   Siadłem pod schodami, na zimnej podłodze. Nie chciało mi się iść dalej.
   - Z przyjemnością zachoruję, jak przed lekcją chemii...
   Roześmiałem się.
   - Galopuję przez te wszystkie poziomy. Coraz wyżej i wyżej. Jak wyżej? Bez końca?... Ponad poziomy ulatuj...Jest jakiś koniec? A jeśli jest, to co za nim? Następny początek?... Pytania bez odpowiedzi, panie Michale... A może nie trzeba szukać w tym jakiegoś ziemskiego sensu? Tutaj, być może, w tym bezsensie jest jakiś swoisty sens, który poznam niebawem na jakimś kolejnym poziomie...
   Tak rozmyślałem, patrząc na błyszczącą, granatową podłogę i czułem, jak moje myśli odbijają się od niej i szybują gdzieś w nieznane. Nagle zobaczyłem w tym błyszczącym granacie jakąś zamgloną postać. Podniosłem głowę. Przede mną stał uśmiechnięty pradziadek Samuel...

C.D.N.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz