Rozległ się drżący, intensywny gong, a po chwili mechaniczny głos:
- Uwaga, uwaga! Zapraszamy do sali numer pięćdziesiąt pięć! Zapraszamy do sali numer pięćdziesiąt pięć! Obowiązuje kolejność losowa. Wszelkie przywileje nieważne!...
Ludzie, którzy byli w zasięgu mojego wzroku, znieruchomieli i ruszyli gdzieś szybkim krokiem, pokrzykując do siebie; kilka osób biegło. Poszedłem za nimi zaciekawiony. Pod szerokimi drzwiami zaczęła formować się bardzo długa kolejka, sprawnie i w idealnym porządku, bez przepychania. Stanąłem na szarym końcu.
- To bez sensu. Do tej sali dostanę się za wieki - pomyślałem. - A ja wiem, co tam jest? Może to jakaś pułapka dla nowych?
Nienawidziłem stania w kolejkach. Nastałem się na Ziemi w latach kryzysu, kiedy wszystko było na kartki.
- Rezygnuję - zadecydowałem. - Pooglądam sobie to wejście.
Podszedłem bliżej czoła kolejki. Oniemiałem. Jako trzecia stała Jola, a jako czwarty Paweł. Dziewczyna kiwnęła na mnie ręką.
- On jest ze mną. Stoimy razem - zwróciła się głośno do Pawła.
- W porządku. Może wejść przede mną - zgodził się i mrugnął do mnie z uśmiechem.
Stanąłem za Jolą, prawie ją dotykając...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz