SZCZĘŚCIE
Na rozległym polu pod lasem siałem szczęście!
Miałem na sobie płółcienną płachtę siewcy, pełną maleńkich ziarenek, prawie niewidocznych. Przemierzając rytmicznym krokiem, zamachiwałem się z garścią pełną przyszłej szczęśliwości. Od brzegu do brzegu pola.
Do zachodu słońca.
Potem siadłem zmęczony na kamieniu i czekałem, jakby z nadzieją, że szczęście zaraz wyrośnie.
Ale ziemia była jałowa. W oddali szumiał uśpiony las...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz