ZIEMSKI JAN:
Budzić się!
Sprawdzam obecność!
DIABEŁ:
Już rano?...
Jestem, jestem.
ANIOŁ:
Ja też. Gdzie mam
być?
ZIAMSKI JAN:
I dobrze. Bo mogę
mieć ryzykowny, zwariowany dzień. Nie wiem, po co się w to wplątałem. Macie
czuwać.
DIABEŁ:
Oczywiście. Będę.
Jak zawsze.
ANIOŁ:
Przepraszam bardzo,
ale właśnie na niego musisz uważać. Ja ci ściągam tylko pozytywne zdarzenia.
DIABEŁ:
I nudne, jak flaki
z olejem.
ANIOŁ:
Lepsze nudne niż
karkołomne twoje.
ZIEMSKI JAN:
Przestańcie! Ma być
interesująco, budująco, a nawet fascynująco. Ale bezpiecznie. Pamiętajcie.
ANIOŁ:
Będzie bezpiecznie.
DIABEŁ:
Fascynująco, proszę
bardzo.
ZIEMSKI JAN:
To się cieszę… Nie
wiecie, gdzie jest mój granatowy krawat w czerwone paski?
ANIOŁ:
W lewej szufladzie.
DIABEŁ:
Wczoraj widziałem w
prawej. Zakładasz krawat? To ci dopiero!
ANIOŁ:
Ale czeka nas
dzień!
(dzwonek, wchodzi
JAKIŚ INNY)
JAKIŚ INNY:
Panie Ziemski,
gotowy pan jesteś? Już do mnie dzwonili. Manifestacja ustawia się za pół
godziny. Ale im damy popalić!
ZIEMSKI JAN:
Zobaczymy. Niech
pan już idzie. Zaraz schodzę, tylko się ubiorę.
JAKIŚ INNY:
I niech pan nie
zapomni o krawacie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz