NA PLAŻY
Byłem nocnym dozorcą nadmorskiej plaży.
Zaraz po zachodzie słońca miałem za zadanie
przeganiać, oglądających to widowisko gapiów, dzwoniąc dzwonkiem. Potem przy
świetle reflektorów czyściłem plażę ze śmieci, zgubionych zegarków i
pierścionków, a także niwelowałem grajdoły i grabiłem wszystkie ślady stóp. A
przede wszystkim przeganiałem poukrywane zakochane pary, krzycząc: KONIEC
PLAŻOWANIA, ZAMYKAMY!
Rano cała piaszczysta powierzchnia powinna
być równa, jakby nigdy nie była dotknięta przez ludzi.
Właśnie ten nocy natrafiłem na zakopane po
szyję zapłakane dziecko płci męskiej. Uratowałem!
To byłem ja…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz