ŚMIECH
Usłyszałem daleki śmiech, nieustający ani przez chwilę.
Zbliżał się powoli, coraz głośniejszy,
niemal huraganowy. Nadleciał z wielką chmurą. Spadł na mnie z deszczem.
- Śmiech przez łzy? - pomyślałem. - Może to
mój, wracający echem z dalekich lat, kiedy śmiałem się do łez z psikusów,
zrobionych samemu sobie?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz