Przegrywanie
dziwnie mnie podniecało. Każdego ranka wychodziłem do życiowej gonitwy, aby nie
być pierwszym na mecie. Gwiżdżącym kibicom przyjaźnie machałem ręką.
- Chodźcie! -
wołałem. - Spróbujcie, jak to przyjemnie przegrywać!...
I znowu ustawiałem
się na starcie, obok dyszących zwycięstwem zawodników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz