DRZEWO
- Nie
podoba mi się ten świat - powiedział głośno dzik Absur, kiedy zmoknięty
stał pod rachitycznym drzewem też mokrym od deszczu.
- Zgadzam
się - usłyszał szeleszczący głos, który z trudem przebijał się przez szum wody. - Jutro mają przyjść ludziska i wyciąć
mnie, bo im w czymś przeszkadzam. Postawili czerwony krzyżyk ma moim chudym
pniu.
- Mogę go
jakoś zdrapać - powiedział bezradnie dzik Absur.
Drzewo
westchnęło.
- Nic nie
pomoże. Przyjdą i tak. Drzewa wiedzą i przeczuwają więcej niż myślą ludzie.
Mnie już wszystko jedno. Mam dość tego gównianego świata. Niech mnie ścinają.
Nie wiedzą głupcy, że przez te lata rozsiewałem miliony nasion, z których
wyrosną moje dzieci. Drzewa są niezniszczalne…
Dzik
Absur pogłaskał chudy pień i zziębnięty poszedł wyboistą drogą, bo deszcz
przestał padać.
Po pięciu
minutach spotkał człowieka z piłą spalinową.
- Brzydki
dzień dzisiaj! – powiedział do niego Absur.
Podstawił
drwalowi nogę i zanim ten wygramolił się z kałuży, błyskawicznie zniknął za
zakrętem.
- Może mu
zamoknie piła - pomyślał dzik Absur, sapiąc.
Pobiegł
dalej, ale nie za daleko, bo się obudził.
Słońce
świeciło radośnie całemu światu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz