poniedziałek, 18 czerwca 2018

"INDIOMY" - ODC. 7 (Z KSIĄŻKI)



7

   Pękła rura u sąsiadów na jedenastym piętrze i woda zalała mi mieszkanie, kiedy nie było mnie w domu. Sąsiada też zresztą nie było i powódź wystąpiła aż do piątego piętra.
  - Cholera jasna! Cholera jasna! - powtarzałem dla ulżenia, kiedy zbierałem wodę z podłogi.
   - Przynajmniej raz będziesz miał umytą - usłyszałem jakiś wredny wewnętrzny głos.
   - A moje książki, a pamiątkowy kilim od Jadwigi? A obrazy Rafała? Kto mi to wysuszy? - powiedziałem głośno. Akurat wszedł sąsiad z góry. U niego zalana była zapewne tylko wykładzina.
   - Pomogę, pomogę! - zaofiarował się, zakasując rękawy.- Jestem ubezpieczony. Dostanie pan odszkodowanie…
   - W porządku, to nie pana wina. Nie przedziurawił pan tej rury - pocieszałem go, bo miał głupkowatą minę.
   - Właściwie my się nie znamy, mimo że widujemy się w windzie tyle lat… Paweł Szczęsny jestem - oznajmił sąsiad.
   Zatkało mnie!
   - Jak?!...
   - Paweł Szczęsny, od urodzenia…
   - Ktoś pana niedawno szukał. Jakiś gość z wąsem, w prochowcu - powiedziałem i popatrzyłem na niego podejrzliwie.
   - O, do diabła… Przepraszam, muszę gdzieś zadzwonić…
  I sąsiad wybiegł, zostawiając mnie ze ścierką w ręku.
  - Ciekawe, nigdy nie widziałem go z czerwoną teczką. Poza tym nie jest taki mały - pomyślałem.
   Już nie wrócił…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz