... Ale numer!
Zadzwonił do mnie jakiś nieznajomy -
samotny człowiek.
Chciał porozmawiać;
nie miał za bardzo o czym.
Proponowałem różne tematy,
jednak nasze fale się rozmijały.
Pomilczeliśmy kilka minut,
słyszałem jego oddech.
Zanim samotnik się wyłączył,
przeprosił grzecznie,
że zajął mój czas.
Zażartowałem:
mam dużo,
podzielę się z panem.
Ale już go nie było,
nie usłyszał.
To znaczy,
gdzieś tam był,
w nieznanej mi przestrzeni.
Jakbym widział zgarbioną sylwetkę,
stojącą przy oknie.
Na parapecie siedział -
samotny gołąb ze zwichniętym skrzydłem
i patrzył na człowieka.
Taki miałem poranek.
Będę u Ciebie za godzinę,
dwie.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz