środa, 29 czerwca 2016

LISTY - odc. 11

   Cztery dni później jechali rozklekotanym willysem drogą E-45 i wdychali kurz. Dębski zamknął oczy, starając wyobrazić sobie, że siedzi w barze i pije zimne piwo z pianką.
   - Zarobimy kupę forsy! - krzyczał Okołokułak. - Cieszysz się?
   - Nie! - odkrzyknął Dębski.
   - Dlaczego?!...
   - Bo nie! Forsa mi niepotrzebna. Nie gram już w pokera...
   - Odkupisz sobie zakład i dasz kopa Zielińskiemu!...
   Silnik zaczął stękać i po chwili stanęli na poboczu.
   - Cholera jasna! - zaklął Okołokułak.
   Wygramolili się z samochodu. Okołokułak podniósł maskę. Dębski siadł w rowie, spytał:
   - Masz papierosa? Z tego wszystkiego zapomniałem kupić.
   - A ty zapomniałeś, że ja nie palę. Nigdy nie paliłem!... Rzuć to, będziesz wyglądał jak człowiek, a nie jak patyk - powiedział Okołokułak, grzebiąc w silniku i dolewając jakiś płyn. - Zagrzał się nasz czołg, musi ostygnąć. Odpoczniemy. - Zostawił otwartą maskę i usiadł obok Dębskiego. Sapnął... 
   - Słuchaj, Dębski, powiedz mi, bo mnie gryzie od początku... Co było w tym liście? W tym, co go podarłeś!... Masz jakieś kłopoty? Powiedz staremu kumplowi, może ci pomogę...
   Dębski spojrzał podejrzliwie na Okołokułaka i nagle wszystko stało się dla niego jasne. Wstał powoli.
   - To ty pisałeś te anonimy!...
   - Czyś ty zwariował?Jakie anonimy?!...
   Okołokułak próbował też wstać, ale przeszkadzał mu brzuch i zrezygnował.
   - To jasne jak słońce - powiedział Dębski. - Chciałeś mnie po prostu zmusić do tej idiotycznej eskapady. To ma być mój ratunek? To?! - wskazał na odpoczywającego willysa. - Wiesz, gdzie mam twój wiejski interes?! Wiesz?!...
   Podskoczył do auta, wyciągnął swoją walizkę i bez słowa wyszedł na drogę.
   - Dębski! - zawołał Okołokułak. - Przestań się wygłupiać! Mam wstręt do pisania. Nienawidzę pisać listów! W życiu może napisałem ze dwa listy do siostry... Słyszysz?!... Wracaj! Nie zostawiaj mnie samego... I gdzie pójdziesz? Zieliński cię nie przyjmie...
   Ale Dębski był już daleko i nie słyszał ostatnich słów. Przeszedł na drugą stronę drogi i nie oglądając się, zniknął za zakrętem...

c.d.n.






  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz