wtorek, 28 czerwca 2016

LISTY - odc. 10

   Okołokułak wstał i sprawdził, czy z willysem wszystko w porządku. Nie było przy nim alarmu. Jakiś malec pisał coś palcem na burcie.
   - E, zostaw! - huknął Okołokułak z okna. Chłopak powoli odszedł od auta, nie patrząc nawet na wołającego.
   Okołokułak zatarł ręce.
   - Patrz! To się dobrze składa właściwie. Nie ma co. Biorę cię do siebie. Potrzebuję wspólnika.
   - Jestem goły, szefie...
   - Nie szkodzi, wzbogacę cię trochę... Starego kumpla nie zostawię w takiej biedzie... Słuchaj, planuję świetny interes...
   - Jaki?...
   - Mam auto? Mam. Mam aparaturę? Mam... No to, zgadnij resztę...
   Okołokułak znowu poklepał się po udach. Usiadł na krześle, które zatrzeszczało.
   - Nie chce mi się dzisiaj zgadywać - powiedział Dębski.
   - Więc słuchaj! Wsiadamy do willysa - Okołokułak wskazał na balkon - i jazda! A dokąd? Na wieś, bracie, robić chłopom zdjęcia... I co ty na to? Jak na lato...
   Dębski milczał.
   - Jak Cyganie, kochany. Wolni, najedzeni wiejskim żarciem. A jakie baby... - kusił Okołokułak.
   - Nie! - powiedział stanowczo Dębski.
   - Co, nie?!...
   Dębski ostentacyjnie położył się na rozgrzebanym łóżku.
   - Ja już w życiu nigdzie nie będę jeździł. Nic z tego. Dziękuję ci za taką pomoc, ale nic z tego... Zapomniałeś chyba, że mam wstręt do wszelkich podróży. Nawet w takim eleganckim aucie jak twoje. Całe życie wędrowałem, szukając dziury w całym, obijając się o ludzi. Mam dosyć przygód i wariactw. Już nigdy więcej!... Chcę spokoju!
   Okołokułak zrobił tragiczną minę.
   - Bój się Boga, Dębski! Co ma piernik do wiatraka? Tu chodzi o interes, o kolosalny interes, a nie o jakieś tam wędrowanie i przygody. Forsa da ci spokój...
   - Nie! - powiedział Dębski, wstał w łóżka, poprawił kołdrę i zaczął chodzić po pokoju. Co chwilę spoglądał na drzwi. Nie były zamknięte na zasuwki, ani nawet na łańcuch. Okołokułak przyjął to jako koniec rozmowy. Podniósł swoje cielsko z krzesła, poprawił koszulę i powiedział:
   - Namyśl się. Przez trzy dni będę mieszkał u siostry. Znasz adres, Czekam, Dębski... Namyśl się. To twój ratunek!
   - Możesz nie czekać...
   - Poczekam. Czołem!...
   Okołokułak wyszedł. Dębski natychmiast zamknął drzwi na zasuwki i założył łańcuch.

c.d.n.
   

   





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz