KAPITAN
Obudził mnie kankan Offenbacha z mojego telefonu. Ale nikt nie dzwonił. Jakby ktoś chciał mnie tylko przegonić ze snu, który był bardzo przyjemny i dający mi szansę zostać kimś ważnym w rodzinie człowieczej.
Próbowałem wcisnać się z powrotem do niego, ale uleciał już hen daleko i nie mogłem go dogonić.
A śniło mi się - miedzy innymi - że jestem kapitanem "Titanica", wspaniałego statku o wysokich kominach, który pruł wody Atlantyku.
Być może, gdybym dogonił ten sen, słynna katastrofa by się nie zdarzyła.
Może Offenbach uratował mi życie? Ale czy nie powinno mi być głupio, że jako kapitan statku uciekłem z pokładu, zostawiając "Titanica" na pastwę losu?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz