GWIZDKI
W spadku po dziadku (którego nie zdażyłem poznać) dostałem ogromną kolekcję gwizdków z całego świata. Dowożono ją przez kilka dni, a mieściła się w stu dwudziestu pięciu dębowych skrzyniach. Musiałem wynająć specjalny magazyn w plajtującym hipermarkecie.
Każdy gwizdek był zawinięty w kolorowy papierek. Mrowie.
- Boże święty - jęknąłem, kiedy to zobaczyłem. - Co ja mam z tym zrobić?
Gdybym chciał pogwizdać na każdym z nich, nie starczyłoby mi życia.
Po długim namyśle ofiarowałem dziadkową kolekcję kibicom dwóch wrogich drużyn bokserskich, bijacych się o pierszeństwo w moim mieście.
Wszyscy wkrótce ogłuchli, zwłaszcza na głosy rozsądku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz