DOŁEK
Nagle na równej drodze do mojego domu wpadłem do dołka.
- Trudno - myślałem, klnąc, bo potłukłem się w kolano. - Zdarza się. Jakiś dureń wykopał i wpadłem. Kto pod kim dołki kopie, ten w nie wpada - przypomniało mi się.
Czyżbym kiedyś sam go wykopał?
Dołek stawał się coraz głębszy i głębszy. Leciałem w dół na złamanie karku przy akompaniamencie jekiejś diabelskiej muzyki metalowej, w ciemności.
Wylądowałem po drugiej stronie Ziemi. Była wiosna, wkoło mnie hasały wesoło kangury...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz