środa, 23 marca 2011

JAŚNIE PAN - Jednoaktówka

OSOBY:
Jaśnie Pan
Kamerdyner

Wnętrze umeblowane w starym stylu; biurko – na biurku nowoczesna maszyna do pisania i telefon; w rogu duży, stojący zegar; na widocznym miejscu kominek. Na bujanym fotelu siedzi Jaśnie Pan, obok stoi Kamerdyner z piórem na patyku w ręku. Jaśnie Pan ubrany jest w ciemny, elegancki garnitur, Kamerdyner w kamizelkę w paski. Słychać głośne tykanie zegara – po chwili tykanie gaśnie.

KAMERDYNER (raczej do siebie)
Zapomniałem nakręcić…

JAŚNIE PAN
Nie nakręcaj!

KAMERDYNER
Nie będziemy wiedzieli, która godzina.

JAŚNIE PAN
Nie szkodzi, nie szkodzi.

KAMERDYNER
Jaśnie Pan raczy zauważyć, że przyzwyczaiłem się do tego zegara i często z niego korzystam.

JAŚNIE PAN
Wiem… Korzystasz i męczysz mnie…

(Kamerdyner nakręca zegar – zegar tyka).

JAŚNIE PAN
Wcale mnie nie słuchasz! Tak postępuje porządny kamerdyner?

KAMERDYNER
Kiedyś Jaśnie Pana nie denerwowało.

JAŚNIE PAN
Kiedyś…

KAMERDYNER
Jaśnie Pan jest przewrażliwiony. Proszę lekarstwo.

(Kamerdyner podaje Jaśnie Panu pigułkę, ten połyka popijając wodą)

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan nie mówi, że nie dbam o Jaśnie Pana… Kto dba, jak nie ja?... Tylko ja pozostałem wierny!

JAŚNIE PAN
Wierny!

KAMERDYNER
Lokaj Mikołaj jest teraz portierem w „Metropolu”, pokojówka Marysia wyszła za magistra ekonomii…

JAŚNIE PAN
Za magistra?

KAMERDYNER
Za magistra. Ma troje dzieci.

JAŚNIE PAN
Troje? No, no…

KAMERDYNER
Kucharz Gabriel ma cukiernię na Stawowej… A kto jest przy Jaśnie Panu?

JAŚNIE PAN
Muszę mieć kamerdynera!... Pamiętasz Komańczę?

KAMERDYNER
Pamiętam, ale to było dawno i nie ma co wspominać.

JAŚNIE PAN
Jak to, nie ma?

KAMERDYNER
Szkoda czasu.

JAŚNIE PAN
Mnie nie szkoda!

KAMERDYNER (wzdycha)
No, już dobrze…

JAŚNIE PAN (znienacka)
Zimno dzisiaj?

KAMERDYNER
Zimno.

JAŚNIE PAN
Co tak odpowiadasz półgębkiem?

KAMERDYNER
Jaśnie Panie, dzisiaj jest bardzo zimno.

JAŚNIE PAN
Kiedy będzie ciepło? Kiedy ja wyjdę na spacer, co?

KAMERDYNER
Przez najbliższy tydzień ma być zimno.

JAŚNIE PAN
Proszę kupić termometr i powiesić za oknem. Chcę wiedzieć, jaka jest pogoda. Słyszysz?

KAMERDYNER
Dobrze, kupię, Jaśnie Panie…

JAŚNIE PAN
Pewnie oszukujesz. Okna nie pozwalasz otwierać…

KAMERDYNER
Bo Jaśnie Pan się przeziębi.

JAŚNIE PAN
W ogóle nie oglądam świata.

KAMERDYNER
Przecież Janie Panu opowiadam.

JAŚNIE PAN
Akurat ty umiesz opowiadać!... Pomarańcze kupiłeś?

KAMERDYNER
Kupiłem, dwa kilo.

JAŚNIE PAN
To dobrze… Dlaczego patrzysz na ten przeklęty zegar? Jeszcze czas!

KAMERDYNER
Właśnie! Czas już zacząć…

JAŚNIE PAN
A syfon kupiłeś?

KAMERDYNER
Jaśnie Pan by tylko odpoczywał!

JAŚNIE PAN
Od tego jestem Jaśnie Panem!

KAMERDYNER
Ale teraz jest inaczej. Musi być czas odpoczynku i czas pracy…

JAŚNIE PAN
Wypraszam sobie! Ja nie pracuję! A kamerdynerzy niech przestaną  filozofować. Niech każdy pilnuje swojego miejsca! Przynajmniej u mnie!

KAMERDYNER
Przepraszam, Jaśnie Panie.

JAŚNIE PAN
No… Pytałem, czy kupiłeś syfon.

KAMERDYNER
Kupiłem. Kupiłem wszystko, co trzeba!

JAŚNIE PAN
Ty tam wiesz, co mi potrzeba! Komańczy mi potrzeba… oddechu… Pól rozległych i koni, koni!!!

KAMERDYNER
Kupiłem też dwie paczki papieru.

JAŚNIE PAN
Nie prosiłem!

(Kamerdyner dokłada do kominka)

JAŚNIE PAN
Nie dokładaj do kominka, gorąco!

KAMERDYNER
Gorąco? Dbam, żeby Jaśnie Pan się nie przeziębił…

JAŚNIE PAN
Jesteś tylko w kamizelce, to ci nie gorąco.

KAMERDYNER
To niech Jaśnie Pan ściągnie marynarkę…

JAŚNIE PAN
Zdejmie marynarkę? Nie jestem węglarzem, żeby chodzić bez marynarki…

KAMERDYNER
Jak Jaśnie Pan uważa… Odkąd Jaśnie Pan życzył sobie, aby przerobić piec na kominek, trzeba ładować tony węgla…

JAŚNIE PAN
Kominek musi być! W Komańczy było ich dwadzieścia sześć

KAMERDYNER
Jaśnie Pan ma znakomitą pamięć… B y ł o  dwadzieścia sześć!

JAŚNIE PAN
Polowania…

KAMERDYNER
Co polowania?

JAŚNIE PAN
No polowania. Wspominam. Cudowne!

(Kamerdyner i Jaśnie Pan wzdychają równocześnie – z różnych powodów)

JAŚNIE PAN
Pamiętasz te siedem dzików?

KAMERDYNER
Często było siedem dzików. To ulubiona liczba Jaśnie Pana!

JAŚNIE PAN
Teraz takich polowań nie ma. Nie ma takich pól przestrzennych i takich lasów puszczańskich, takich dzików… A pamiętasz księcia Orskiego? (chichocze)


KAMERDYNER
Pamiętam.

JAŚNIE PAN (dostrzega spojrzenie Kamerdynera)
Piękny pojedynek… To był rok… zdaje się…

KAMERDYNER
Dawno!

JAŚNIE PAN
To był najładniejszy pojedynek, jaki miałem… Za telefon zapłaciłeś?

KAMERDYNER
Zapłaciłem, Jaśnie Panie…

JAŚNIE PAN
To dobrze… A za telewizor i radio?

KAMERDYNER
Też!... Co Jaśnie Pan tak pyta?

JAŚNIE PAN
Coś podobnego. Już nie wolno pytać służby!

KAMERDYNER
Przepraszam, Jaśnie Panie.

JAŚNIE PAN
Mam prawo wiedzieć wszystko, zrozumiał? I jeśli mi się zechce, będę pytał przez cały dzień – od rana do wieczora! (do siebie) Co to się stało na tym świecie?

KAMERDYNER
Przeglądałem prasę…

JAŚNIE PAN
Dałbyś mi krzyżówki…

KAMERDYNER
Nie! Jest recenzja „Śmierci na dnie”…

JAŚNIE PAN (bez zainteresowania)
Chyba pochlebna?

KAMERDYNER
Niezupełnie. Koniec im się nie podobał!

JAŚNIE PAN (przedrzeźnia Kamerdynera)
Koniec im się nie podobał! Niech sami sobie piszą inne końce!

KAMERDYNER
Chyba będzie drugie wydanie. Jeśli będzie, to trzeba zmienić ten koniec. Nie lubię niepochlebnych recenzji…

JAŚNIE PAN
A ja nie lubię… ciebie!

KAMERDYNER
Nic na to nie poradzę!... No Jaśnie Panie… koniec odpoczynku!

JAŚNIE PAN
Już?

KAMERDYNER
Jaśnie Pan zawsze dotrzymuje słowa. Czas przerwy minął!

JAŚNIE PAN
Nie jestem przyzwyczajony do pracy! Kiedyś, jak wiesz, tylko odpoczywałem… kuligi, bale, ożenki, podróże, polowania – oczywiście… lubię siedzieć i wspominać. Muszę to robić jak najczęściej, Grzegorzu, bo zapomnę kim jestem…

KAMERDYNER
Myślę, że wystarczy wspominać pięć razy dziennie…

JAŚNIE PAN
Po dziesięć minut!... Co to jest dziesięć minut?!

KAMERDYNER
To razem - pięćdziesiąt!

JAŚNIE PAN
Dla mnie to za mało!

KAMERDYNER
Jaśnie Panie, to jest dwadzieścia pięć godzin miesięcznie!

JAŚNIE PAN
Grzegorzu, takich rzeczy nie wolno obliczać!

KAMERDYNER
Jaśnie Panie, czas przerwy minął!

JAŚNIE PAN
Minął, minął… Już idę, trudno…

(idzie do biurka, siada przy maszynie, stuka – przerywa)

JAŚNIE PAN
Grzegorzu, czy można powiedzieć: koszule związane w pasie, dyndały im się po pośladkach?!

KAMERDYNER
Myślę, że można…

(Jaśnie Pan pisze, po chwili przerywa)

JAŚNIE PAN
Mówiłeś coś, Grzegorzu?!

KAMERDYNER (podchodząc do biurka)
Nic nie mówiłem… Niech Jaśnie Pan pisze…


JAŚNIE PAN (stuka na maszynie, jednocześnie mówi)

Piszę, piszę… Jak ja już mam tego…

(pięć silnych uderzeń)

Dosyć! (przerywa pisanie)

KAMERDYNER
No, co jest?

JAŚNIE PAN
Muszę się zastanowić. Ty myślisz, że pisanie, to jest odkurzanie stołu…

KAMERDYNER
Nie myślę, Jaśnie Panie, że pisanie to odkurzanie stołu… A propos… czy Jaśnie Pan nie ma pomysłu na tekst piosenki?!

JAŚNIE PAN  (stuka na maszynie)
Nie mam!

KAMERDYNER
Na ostatnim wieczorze autorskim pytano, czy piszę teksty piosenek…

JAŚNIE PAN (stuka na maszynie)
Nie piszesz!

KAMERDYNER
A niby dlaczego nie piszę? Jestem przecież pisarzem wszechstronnym… Poza tym za piosenki świetnie teraz płacą, a nam potrzeba dużo pieniędzy… Ceny rosną!

JAŚNIE PAN (stuka)
Nic mnie to nie obchodzi!

KAMERDYNER (dobitnie)
Ale ja proszę Jaśnie Pana , żeby Jaśnie Pana obchodziło!

JAŚNIE PAN
Ja też proszę o dłuższe przerwy i co?

KAMERDYNER
Ja chyba zwariuję, Jaśnie Pan tylko o tym…

JAŚNIE PAN
A ty, o czym?

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan pisze!!!... Bo skrócę przerwę o te przerywania!

(Jaśnie Pan stuka)

JAŚNIE PAN
Spróbuj!



KAMERDYNER
Jaśnie Pan chce, żebym utrzymywał dom na wysokiej stopie. Na to trzeba dużo pieniędzy… Jaśnie Pan nie ma pojęcia jak dużo…

(Jaśnie Pan wychodzi z pokoju. Po chwili dzwoni telefon, Kamerdyner podnosi słuchawkę)

JAŚNIE PAN
Tak, Walaszczyk… Przyślę. Mówię, że przyślę, to przyślę, znasz mnie!... Wiem, do piątego… mam strasznie dużo roboty… Tytułu jeszcze nie mam… cześć!

(kładzie słuchawkę, wchodzi Jaśnie Pan)

JAŚNIE PAN
Mam chyba biegunkę!

KAMERDYNER
Znowu?

JAŚNIE PAN
Ciekawe, kto mnie żywi?

KAMERDYNER
Proszki Jaśnie Pan zażył?

JAŚNIE PAN
Nie pamiętam…

KAMERDYNER
Nie mam już siły… Niech Jaśnie Pan zażyje!

(Jaśnie Pan łyka jakąś pigułkę, popija wodą)

JAŚNIE PAN
Zdaje się, że ktoś telefonował?

KAMERDYNER
Do mnie.

JAŚNIE PAN
Dlaczego do mnie nikt nie telefonuje?

KAMERDYNER
Nie wiem, Jaśnie Panie.

JAŚNIE PAN
Co z hrabią Longinem?... Zapomniał o mnie?

KAMERDYNER
Hrabia Longin nie żyje.

JAŚNIE PAN
Umarł?... Kiedy?

KAMERDYNER
W zeszłym roku.

JAŚNIE PAN
Nic nie wiem!

KAMERDYNER
Dzwonili z redakcji „Do przodu”…

JAŚNIE PAN
Dlaczego nie zaprosili mnie na pogrzeb?
KAMERDYNER
Zaprosili, ale nie chciałem Jaśnie Pana martwić…

JAŚNIE PAN
Jaki troskliwy…

KAMERDYNER
Jaśnie Pan napisał już dla „Do przodu”?

JAŚNIE PAN
Jakie znowu „Do przodu”?

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan nie udaje… Dla pisma literacko – kulturalnego „Do przodu”!... Opowiadanie na dziesięć stron!

JAŚNIE PAN (zagląda do notesu)
Napisałem.

KAMERDYNER
To dobrze, jutro trzeba wysłać… Jaki tytuł?

JAŚNIE PAN
„Wczorajszy dzień”.

KAMERDYNER
Niech będzie.

JAŚNIE PAN
„Wczorajszy dzień”… albo „Gdy wczoraj zaszło słońce”… Zostawiłem miejsce na tytuł.

KAMERDYNER
Ten drugi ładniejszy…

JAŚNIE PAN
Masz mi mówić o wszystkich pogrzebach! Słyszysz?

KAMERDYNER
Mógłby Jaśnie Pan kontynuować pisanie? Nie zdążymy przed pierwszym…

JAŚNIE PAN
Mam prawo wiedzieć, co się dzieje z moimi kolegami…

KAMERDYNER
Dzisiaj już dwudziesty!

JAŚNIE PAN (stuka)
Zdążymy!

KAMERDYNER
Obawiam się, że nie!... Nie będzie teraz przerwy!

JAŚNIE PAN
Będzie! (stuka)

KAMERDYNER
Gadamy i gadamy, a termin wisi jak miecz!

JAŚNIE PAN
Nie mów „gadamy”!

KAMERDYNER
Rozmawiamy! Nie będzie przerwy!

JAŚNIE PAN
Będzie, będzie… Zaplątać go w miłość?

KAMERDYNER
Kogo?

JAŚNIE PAN
Zygmunta. (przerywa pisanie)

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan z robi z nim co zechce; byle było dobrze napisane. Zależy mi na tej powieści. Szykuje się nagroda prezesa…

JAŚNIE PAN
Idzie drogą dziewczyna… Podoba mu się… Ma długie nogi…

KAMERDYNER
Niech zaczepi…

JAŚNIE PAN (stuka)
Zaczepił… Trochę pikanterii… o, tak… (chichocze)

KAMERDYNER
Ale nie za dużo!... W „Zamkniętym kole” scena miłosna wywołała protesty.

JAŚNIE PAN
Nie takie rzeczy robiłem, mój Grzegorzu… (przerywa pisanie)

KAMERDYNER
Jaśnie Panie! Ja znam wszystkie erotyczne wyczyny Jaśnie Pana… Jaśnie Pan mi już opowiedział. Jeśli Jaśnie Pan chce jeszcze raz mi opowiedzieć, to podczas przerwy…, która odbędzie się, gdy Jaśnie Pan skończy stronę numer sto!

JAŚNIE PAN
Jest dopiero dziewięćdziesiąt trzy!


KAMERDYNER
No właśnie!

(Jaśnie Pan wzdycha, pisze na maszynie, po chwili przerywa)

JAŚNIE PAN (przerywa)
Może być: „Nie zdążyli przejść przez szyny, rogatka zagrodziła im drogę”?... Napisać rogatka czy szlaban?

KAMERDYNER
Jaśnie Panie! Jaśnie Pan sam najlepiej wie, jak trzeba pisać!

JAŚNIE PAN
Dziękuję za zaufanie!... (stuka)

KAMERDYNER
Dzisiaj mieliśmy zacząć scenariusz filmowy!

JAŚNIE PAN
Co mówiłeś Grzegorzu?

KAMERDYNER
Jaśnie Pan jeśli chce, to słyszy! (głośniej)

Dzisiaj mieliśmy zacząć scenariusz filmowy!

JAŚNIE PAN
Ach, tak… Co robić… Ta przeklęta biegunka.

KAMERDYNER
Bo Jaśnie Pan je bez przerwy pomarańcze, a potem pije wodę sodową!

JAŚNIE PAN
Lubię!

KAMERDYNER
Doprowadzi Jaśnie Pan do tego, że przestanę kupować pomarańcze… Poza tym są drogie…

JAŚNIE PAN
Nie! Wiesz, jak lubię pomarańcze… Koniaku mi nie wolno! Chociaż to mi się należy! Należy? Obiecałeś mi?

KAMERDYNER
Obiecałem, ale trzeba skończyć tę cholerną powieść i zacząć scenariusz. Głowę mi urwą!

JAŚNIE PAN
Nic ci nie zrobią, jesteś za bardzo znany.

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan pisze!

JAŚNIE PAN (pisze)
Sam mi przerywasz!

KAMERDYNER
Nie będę!

JAŚNIE PAN
Grzegorzu, pościeraj kusz z szabli!

KAMERDYNER
Słucham, Jaśnie Panie!

(miotełką z piór odkurza szable wiszące na ścianie)

JAŚNIE PAN (nie przerywając pisania)
Powinieneś dbać o te pamiątki.

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan nie mówi, że nie dbam!

JAŚNIE PAN
Jeśli mówię, że nie dbasz, to znaczy, że dbasz za mało!

(przerywa pisanie)

Zawsze, gdy spojrzę na te szable, robi mi się ciepło koło serca… Dzisiaj rano dotknąłem tej z prawej, szabli mego dziadka i zakuło mnie w serce… (stuka)

KAMERDYNER
No, no… Niech Jaśnie Pan uważa na siebie. Zdejmę te szabliska, jeśli Jaśnie Pan nie może patrzeć…

JAŚNIE PAN
Spróbuj to zrobić. Z miejsca wywalę!... Powinieneś wiedzieć, co znaczą dla mnie pamiątki po przodkach! Tylko to mi zostało!

KAMERDYNER
Najważniejsze Jaśnie Panie zdrowie!

JAŚNIE PAN
Niby dbasz o moje zdrowie, a każesz mi pisać bez wytchnienia.

(stukot maszyny)

KAMERDYNER (z rozpaczą)
Jaśnie Panie!

JAŚNIE PAN
No dobrze, już dobrze… Ta pośrodku, to zdobyczna! (pisze)

KAMERDYNER
Wiem.

JAŚNIE PAN (pisze)
Dużo tam wiesz… Z czasów Konfederacji Barskiej…

KAMERDYNER
Targowickiej…

JAŚNIE PAN (pisze)
Zdobyczna! Zdobyta na wrogu! (przerywa pisanie) Ha!... Skończyłem rozdział. Przeczytać ci?


KAMERDYNER
Sam później przeczytam. Niech Jaśnie Pan pisze dalej!

JAŚNIE PAN
Skończyłem rozdział…Może by tak przerwę?

KAMERDYNER
Och, Jaśnie Panie!

JAŚNIE PAN
Dziękuję ci, Grzegorzu…

(błyskawicznie wstaje od biurka, siada na bujanym fotelu)

Jak wygodnie w tym fotelu.

KAMERDYNER
Można go przystawić do biurka.

JAŚNIE PAN

Pisząc na maszynie, nie mogę się opierać. A największa przyjemność w tym opieraniu…

KAMERDYNER
Tylko trzy minuty!

JAŚNIE PAN
Co?

KAMERDYNER
Jaśnie Pan wie, co?

JAŚNIE PAN
Nie mów do mnie tym tonem!... Pozwoliłem ci się spoufalić i teraz są skutki… Muszę to koniecznie  zmienić!

KAMERDYNER
Przepraszam, Jaśnie Panie!

JAŚNIE PAN
Często się zapominasz!

KAMERDYNER
Będę pamiętał, Jaśnie Panie…

JAŚNIE PAN
Niby zdasz o moje zdrowie, a denerwujesz mnie!

KAMERDYNER
Jeszcze dwie minuty, Jaśnie Panie!

JAŚNIE PAN
A pamiętasz jak Książe Orski upadł?

KAMERDYNER
Tak, Jaśnie Panie!

JAŚNIE PAN
Wspaniały pojedynek… Raz, dwa, trzy… strzał. Mój strzał… Książe Orski nie zdążył… (chichocze)

KAMERDYNER
Jaśnie Pan zapomniał, że to ja strzeliłem zza drzewa…

JAŚNIE PAN
To nic! Oficjalnie to był mój strzał.

KAMERDYNER
Tak, oficjalnie to był strzał Jaśnie Pana.

JAŚNIE PAN
Pięknie upadł. Taką scenę pamięta się przez całe życie… Bardzo go nie lubiłem.

KAMERDYNER
Dlatego zrobiłem Jaśnie Panu tę małą przysługę. Jaśnie Pan bardzo źle strzela.

JAŚNIE PAN
Musisz mi to wypominać za każdym razem?... Wiem!... Mam wadę wzroku. Nieraz nawet mylę litery na maszynie. Coraz słabiej widzę!

KAMERDYNER
Najważniejsze, że Książe Orski dostał za swoje…

JAŚNIE PAN (cieszy się)
Tak, dostał za swoje! Był najlepszy na polowaniach. Oczywiście na tych, na których ja nie brałem udziału.

KAMERDYNER
Jaśnie Panie… koniec przerwy!

JAŚNIE PAN
O nie, do licha!... Kto tu jest w końcu Jaśnie Panem?! Ja mam tego wszystkiego dosyć!

KAMERDYNER (odkłada miotełkę)
Dobrze!... Ja też mam dosyć… Odchodzę!

JAŚNIE PAN
A odchodź! Drzwi otwarte…

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan sam sobie prowadzi dom! Niech Jaśnie Pan zostanie urzędnikiem na poczcie… Ciekawe, co powiedzą znajomi?

JAŚNIE PAN
Mam oszczędności…

KAMERDYNER
Nie ma żadnych oszczędności! A tantiemy są na mnie!... Zapomniał Jaśnie Pan, taka była umowa! Jaśnie Pan jest goły!

JAŚNIE PAN
A ty?! Ciekawe, kto ci będzie pisał?... Z czego będziesz żył?

KAMERDYNER
Będę żył z wieczorów autorskich, choćby. I z tego, co już mam w dorobku!... A Jaśnie Pan umrze z głodu!... Jaśnie Pan nie umie zrobić nawet jajecznicy!

JAŚNIE PAN
Wynajmę kucharza…

KAMERDYNER
Kucharzowi trzeba zapłacić. A Jaśnie Pan nie ma grosza!

JAŚNIE PAN
To się ożenię. Trudno…

KAMERDYNER
Ha, ha, ha! Kolejka ustawiła się pod drzwiami Jaśnie Pana! Jaśnie Pan zapomniał, ile ma lat…

JAŚNIE PAN
Hrabiego nie zechcą?!

KAMERDYNER
Nikt już nawet nie wie, kto to jest…

JAŚNIE PAN
Kłamiesz!

KAMERDYNER
Najwyżej znają hrabiów z operetki!... A ja jestem dostatecznie znany, z prasy, radia, telewizji! Znany pisarz da sobie radę, Jaśnie Panie…

JAŚNIE PAN
Dzięki komu jesteś znany? Dzięki komu, niewdzięczniku?... Trzydzieści powieści, dwadzieścia sześć tomów opowiadań, pięć tomów wierszy, osiemnaście sztuk teatralnych, a ile scenariuszy filmowych? (z obrzydzeniem)
Nienawidzę filmów!

KAMERDYNER
A kto usługiwał Jaśnie Panu, jak niańka? Kto? Kto gotował, prał, pielęgnował? Jaśnie Pan jest niewdzięczny… Zostałem przy Jaśnie Panu, chociaż miałem setki propozycji… Czy Jaśnie Pan, wie co to znaczy stać w kolejce po pomarańcze? Stał Jaśnie Pan kiedy?... A pomarańcze dla Jaśnie Pana musiały być…

JAŚNIE PAN
A ty wiesz, co to znaczy siedzieć przez cały dzień przy maszynie?

KAMERDYNER
Nie przez cały dzień!

JAŚNIE PAN
Prawie!

KAMERDYNER
Posadzki wypastowane…

JAŚNIE PAN
Jakie posadzki?

KAMERDYNER
Podłoga wypastowana, kusz z szabel i pamiątek pościerany. Jaśnie Pan żyje jak w starym pałacu!

JAŚNIE PAN
Co ty wygadujesz? W pałacu miałem osiemdziesiąt cztery pokoje!

KAMERDYNER
Niech Jaśnie Pan powie uczciwie, który arystokrata żyje tak, jak Jaśnie Pan?

JAŚNIE PAN
To prawda, ale…

KAMERDYNER
O, sam Jaśnie Pan przyznaje! Jaśnie Pan zawsze był kapryśny. Przecież pisanie nie sprawia Jaśnie Panu żadnych trudności.

JAŚNIE PAN
Nie sprawia, przyznaję… Ale to siedzenie przy maszynie!

KAMERDYNER
Mógłbym przepisywać, ale Jaśnie Pan ma niewyraźny charakter pisma.

JAŚNIE PAN
Charakteru nie zmienię! Wybacz…

KAMERDYNER
To nie ma rady. Jaśnie Pan musi pisać na maszynie. Wspaniała, nowoczesna maszyna, lekko się pisze…

JAŚNIE PAN
Lekko, lekko! Spróbuj!

KAMERDYNER
Lepszych maszyn nie ma, kupiłem Jaśnie Panu najlepszą. Pieniędzy nie żałowałem!

JAŚNIE PAN
To wynajmij maszynistkę!

KAMERDYNER
Doskonale Jaśnie Pan wie, że to niemożliwe…

JAŚNIE PAN
No tak, kobiety są gadatliwe… Znałeś hrabiankę Szkołowską? To znaczy, czy wiesz, która to…


KAMERDYNER
Wiem.

JAŚNIE PAN
To ona rozniosła wszystkim o mojej miłości do pokojówki Marysi. Znałeś pokojówkę Marysię?

KAMERDYNER
Znałem!... To jak będzie?

JAŚNIE PAN
Z czym?

KAMERDYNER
Jaśnie Pan wie, z czym… z pisaniem!

JAŚNIE PAN
Pisanie, pisanie. Niedobrze mi się robi, gdy słyszę to słowo.

KAMERDYNER
To jak?

JAŚNIE PAN
Ja cię nie wyrzuciłem! Możesz zostać i dalej spełniać swoje obowiązki…

KAMERDYNER
A Jaśnie Pan…

JAŚNIE PAN
A ja strajkuję!

KAMERDYNER
To ja też strajkuję. Nie dam Jaśnie Panu jeść.

JAŚNIE PAN
Jeśli mnie zagłodzisz, to pójdziesz do więzienia… Więcej przerw!

KAMERDYNER
W takim razie - więcej stron dziennie!

JAŚNIE PAN
To niech już zostanie po staremu… Ale nie zapominaj, kto tu jest panem!

KAMERDYNER
Przecież nie zapominam!

JAŚNIE PAN
No!... Jak długo trwała przerwa?

KAMERDYNER
Dziesięć minut!

JAŚNIE PAN
No, proszę… dziesięć!


KAMERDYNER
To dlatego Jaśnie Pan tak dużo mówił?

JAŚNIE PAN
To ty za dużo mówisz, Grzegorzu. Stale zapominasz, kto jest Jaśnie Panem, a kto kamerdynerem!... Wyczyść popiołem błyszczące części szabel. Dawno tego nie robiłeś…

KAMERDYNER
Dawno?... Niech będzie, że dawno… Ale proszę już pisać!

JAŚNIE PAN
Idę, idę… co mam z tobą zrobić? (siada przy biurku, stuka) Rozdział ósmy…

(dzwoni telefon)

KAMERDYNER
Jaśnie Pan raczy przerwać!

JAŚNIE PAN
Z przyjemnością!

(przerywa pisanie, kamerdyner podnosi słuchawkę)

KAMERDYNER
Grzegorz Walaszczyk… Dzień dobry, kłaniam się… Oczywiście, oczywiście skończę scenariusz w terminie. Niech pan się nie martwi… Nigdy nie zawaliłem terminu! Do widzenia!

(kładzie słuchawkę)

Jaśnie Pan może pisać!

(Jaśnie Pan pisze na maszynie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz