czwartek, 24 marca 2011

LISTY DO ANIOŁA STRÓŻA

            



NR 1

   Mój Drogi Aniele!
   Chciałbym Cię o coś zapytać, ale nie jestem pewny, czy – nawet Ty, wszystkowiedzący – potrafisz mi poradzić… Otóż wiadomo, że świat jest dzielony pionowo i poziomo, więc powiedz mi, proszę, gdzie ja mam być? Tych linii prawie nie widać. Dzisiaj zaplątałem się o jedną – żebym jeszcze wiedział, pionową czy poziomą - i upadając, nabiłem sobie wielkiego guza. I nikt mi nie pomógł, ponieważ leżałem i właściwie nie byłem po żadnej stronie. Czyli – dla wszystkich byłem obcy. A każdy obcy może być potencjalnym wrogiem. Ja to rozumiem… Z trudem wstałem i usiłowałem znaleźć te linie, ale widziałem tylko jakieś zygzaki we mgle. Nie byłem nawet pewny, czy ta mgła jest na zewnątrz, czy też w moich oczach…
   Mój Aniele, będę czekał niecierpliwie w najbliższym śnie na Twoje rozjaśnienie… W jakim miejscu stać, żeby nie nabijać sobie guzów? W jakim miejscu stać, aby stać tam, gdzie trzeba…
   Druga sprawa… O wiele ważniejsza:  czy to prawda, że każdy człowiek, oprócz anioła stróża, ma także osobistego diabła? Jeśli tak, to dlaczego ja nie mam? Powinieneś wiedzieć, jak bardzo chciałbym, choć raz w życiu, zrobić coś złego – zdradzić kogoś, uszczypnąć w policzek, wyrzucić z pracy, nie ustąpić miejsca, okłamać pytającego o ulicę, podłożyć nogę bachorowi z przeciwka, nie poczekać z windą na sąsiadkę, zaśmiecić chodnik, nie oddać długu… Och, chociaż raz w życiu!... Więc jeśli możesz, pożycz mi od kogoś – na jeden dzień – małego diabełka. Może być bez rogów i może być podobny do mnie…
   Oczywiście, żartuję! Przepraszam. Nie chcę żadnego diabełka.  

                                                                              Twój na zawsze

                                                                             Michał Wroński
                                                                                 (syn Edwarda)

Nr 2

   Mój Drogi Aniele!
   Jak wiesz, tuż przed zaśnięciem, przez jakieś pół godziny myślę o moim życiu, które statystycznie ma już swoją dostojną długość…
   Zamykam oczy i wyraźnie widzę sceny tak wyraźne, jakby ciemność i teraźniejszość nie istniały…
   To dla mojej przyszłości chowam najlepsze dni z przeszłości, aby teraźniejszość nie zabrała mi ich na zawsze.
   Więc tuż przed zaśnięciem otwieram moją puszkę z dawnymi obrazami, głosami, zapachami i jednoczę się z CAŁYM MOIM ISTNIENIEM!

                                                                                      Twój na zawsze

                                                                                       Michał Wroński
                                                                                          (syn Edwarda)




Nr 3

   Mój Drogi Aniele!
   Idąc wczoraj za mną, zauważyłeś na pewno zadziwiającą scenę, w której główną rolę  odegrał pięcioletni chłopiec z telefonem komórkowym przy uchu. Dzwonił do niego – znany na gliwickim Rynku -   pan Józio, stojący dwa kroki dalej, z prośbą o 5 złotych na bułkę. Chłopczyk zlustrował go dokładnie, od bosych stóp aż po kudłatą głowę, wystukał jakiś numer i o coś zapytał. Pan Józio cierpliwie czekał, drapiąc się w głowę i odganiając napastliwego gołębia, który chciał dziobnąć go w palec u nogi… Wreszcie mały schował telefon do futerału przy pasku, wyjął z kieszeni monetę i głośno powiedział:
   - Daję ci złotówkę, resztę zapracuj!
   Wręczył ją delikatnie, żeby nie ubrudzić sobie rączki i oddalił się dostojnie w stronę taksówki, wezwanej przez niego telefonicznie pięć minut wcześniej, która cierpliwie czekała na chodniku Rynku, wbrew przepisom.
   
   P.S. A propos telefonów komórkowych… Czy nie byłoby wspaniale, gdyby każdy człowiek miał numer telefonu swojego anioła stróża? Wiem, to takie nieprawdopodobne. Ale czy ktoś kiedyś, zupełnie niedawno, przypuszczał, że każde dziecko będzie miało przy sobie telefon, przez który będzie go można wychowywać?

                                                                             Twój na zawsze
                                                                       
                                                                             Michał Wroński
                                                                                 (syn Edwarda)





Nr 4

   Mój Drogi Aniele!
   Co jakiś czas przelatuje mi, jak huragan, szczęśliwy dzień i potem długo muszę po nim sprzątać…
   Szczęście zostawia po sobie tyle kłopotliwych odpadków ( z którymi za bardzo nie wiadomo, co zrobić), że kiedy zapowiada swoje przyjście, szykuję na nie duży worek z łatwo przyswajalnego przez naturę materiału.
   Gorzej, kiedy zlatuje z nieba niespodziewanie. Zapiera wtedy dech w piersiach i człowiek głupieje kompletnie, zapomina o świecie wokół i myśli, że to szczęście wieczne, bo zesłane przez Niebo.
   A ja wiem, że to tylko Twój kaprys, mój Aniele, albo sprawdzian mojej pokory. Jak pamiętasz zapewne, nie raz i nie dwa karałeś mnie potem mniejszym lub większym nieszczęściem za jej brak.
   I przyznam, że po nieszczęściu trudniej sprzątać niż po szczęściu.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)








NR 5

   Mój Drogi Aniele!
   Znajomy z przeciwka, który już zaliczył kilka tzw. opcji  politycznych (nie płacąc zresztą składek!), nauczył mnie – jak zapisywać się do PARTII…
„Któregoś ranka idziemy do  łazienki i uważnie przeglądamy się w lustrze, sprawdzając, która strona naszej twarzy wygląda korzystniej. Ponieważ rano człowiek często jest w stanie półsennym, na ogół zapominamy, że mamy stronę: lewą, prawą i centrum. Wybieramy jedną z nich, zapisujemy i wkładamy do białej koperty, którą dajemy, zaklejoną, na przechowanie żonie (lub mężowi) do czasu ustabilizowania się życia politycznego w Polsce. Gdy to się wreszcie stanie, otwieramy kopertę, czytamy, jaką stronę wybraliśmy i zapisujemy się do przeciwnej partii, bo przecież w lustrze wszystko jest odwrotne. Jeśli wybraliśmy centrum, nie zapisujemy się na razie nigdzie, ponieważ nos ma dwie dziurki i potrzeba trochę czasu do zastanowienia, która jest prawa, a która lewa…”

   A ja wczoraj byłem w Parku Chopina posłuchać, jak rosną słoje w starych drzewach i pod płotem, w zakorkowanej butelce znalazłem gazetę sprzed lat. Usiadłem na ławce i przez godzinę czytałem, z zapartym tchem, w języku, który mi został jeszcze w kąciku pamięci…

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński 
                                                                                       (syn Edwarda)





NR 6

   Mój Drogi Aniele!
   Dzisiaj rano spojrzałem w mokrą szybę mojego okna, które znajduje się blisko Nieba, bo jest na dziesiątym piętrze i pomyślałem:
   - Co ja tu robię? Przecież mogłem być gdzieś indziej. Mogłem być innym człowiekiem. Ale mogło mnie w ogóle nie być!...
   I ta ostatnia myśl sprawiła, że przestał padać deszcz, wyjrzało słońce i moje miasto stało się jasne, czyste i piękne. Zamiast jechać powolną windą, zbiegłem po schodach bez zadyszki, kot sąsiada z parteru przywitał mnie przyjaznym miauknięciem, a przed domem spotkałem gromadkę dzieci, które chórem powiedziały mi „dzień dobry”. Poszedłem na Rynek. Uśmiechnięci ludzie zbierali, zupełnie bezinteresownie, ostatnie śmieci i rozbite butelki po wczorajszej imprezie, chyba muzycznej; wymieniali się doświadczeniami z rynku pracy i z korzystnych promocyjnych zakupów; a nawet zauważyłem, jak jeden pan wymieniał znaczki pocztowe na mosiężne dzwonki z drugim panem… Raj na ziemskim Rynku! Gołębie gruchały, dziobiąc słodkie okruchy rzucane przez straż miejską, fontanna z trójzębu Neptuna tryskała z rozkosznym szumem, para młodych ludzi z napisem SŁODKOŚĆ na czapkach rozdawała za darmo czekoladowe cukierki…
   Nagle ze wschodu przypłynęła ciemna chmura i lunął deszcz. Wszyscy rozbiegli się, pochowali w podcieniach. Tylko ja stałem na środku Rynku, mokrusieńki, szukając w torbie parasola, który został w domu.

                                                                                 Twój na zawsze

                                                                                 Michał Wroński
                                                                                     (syn Edwarda)




NR 7

   Mój Drogi Aniele!
   Wczorajszy sen:
   Jechałem zatłoczonym autobusem i pomyślałem, że każdy z nas, pasażerów   kuli ziemskiej, musi mieć takiego anioła stróża jak ja. Zrobiło się jakby jeszcze tłoczniej. Ale na najbliższym przystanku wysiadła bardzo otyła pani z czworgiem bardzo otyłych dzieci i zrobiło się luźniej…
   - Tyle aniołów, ilu ludzi. Tylu ludzi, ile sprzecznych interesów. Tyle sprzecznych interesów, ile łagodzących poczynań armii aniołów… - wyszeptałem do Ciebie, mój Aniele, a Ty pokazałeś mi wolne miejsce po otyłej pani, do którego startował już jakiś młodzian w zdjętym kapturze.
Byłem bliżej i byłem szybszy. Usiadłem. Młodzian przyhamował i, nie wiedzieć czemu, założył kaptur.
   - Jestem rencistą i muszę siedzieć – powiedział naprawdę starczym głosem i wyjął z kieszeni jakąś kartkę.
   Wstałem.
   - Proszę bardzo – wskazałem miejsce. Ale w tym momencie na fotel wskoczył   buldog z odpiętym kagańcem, którego prawdopodobnie wyczarowałeś i młodzian wycofał się do tyłu autobusu, mówiąc kilka brzydkich wyrazów.
   Kiedy spojrzałem na miejsce walki, buldoga już nie było, tylko siedziała czarnowłosa dziewczyna.
   - Jest w ciąży – usłyszałem Twój głos. – Ma już przydzielonego drugiego anioła!
   Dziewczyna była tak piękna, że bolały oczy. Niestety musiałem wysiąść na najbliższym przystanku. Jeszcze raz się oglądnąłem i już leżałem jak długi na chodniku. Ktoś mnie podniósł. Myślałem, że to Ty. Ale to był młodzian, ze zdjętym kapturem. Miał twarz dziewczyny z autobusu!
   Ale przecież wiesz, mój Aniele, że ja nigdy nie jeżdżę autobusami, tylko wszędzie chodzę na piechotę.

                                                                                 Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                      (syn Edwarda)




Nr 8

   Mój Drogi Aniele!
   Wydawało mi się, że wczoraj szepnąłeś do mojego ucha:
   - Podziel się z kimś miłością do samego siebie…
   A tej nocy miałem sen:
   Spotkałem na pustyni człowieka, który podzielił się ze mną ostatnim łykiem wody, a potem mnie zabił, bo mu nie podziękowałem…
   Ale z kim mam się podzielić, mój Aniele? No i dlaczego znalazłem się na pustyni bez swojej wody?

                                                                                      Twój na zawsze

                                                                                      Michał Wroński
                                                                                      (syn Edwarda)
                                                                                     

                                                                               
NR 9

   Mój Drogi Aniele!
   Wczoraj dostałem w prezencie dosyć ładny zegar ścienny. Właściwie, to był tzw. bonus dopisany do kompletu garnków, który kupiłem bez sensu w sklepie z  butami. Po prostu żadne buty mi się nie podobały, ale zrobiło mi się żal pięknej sprzedawczyni w pustym sklepie, która wyszeptała:
   - Chyba mnie niedługo zwolnią. Nie ma ruchu…
   Więc kupiłam te garnki, a uradowana dziewczyna dodała do nich biały zegar na baterię. Wyjąłem baterię z  nieużywanego pilota i uruchomiłem CZAS… Nie wiedziałem, co zrobić z kompletem garnków, których do końca życia nie zużyję i wyobraziłem sobie, co Ty, mój Aniele, byś z nimi zrobił…
   - Tak, na pewno podarowałbyś wielodzietnej rodzinie! – pomyślałem. Ale w moim dziesięciopiętrowym domu nie ma żadnej wielodzietnej rodziny, więc wyniosłem pudło z garnkami przed dom i postawiłem na ławce. Niech los rozstrzygnie, kto będzie je miał…
   A biały zegar powiesiłem w łazience, obok lustra. Ale ponieważ bateria z nieużywanego pilota była bardzo wyczerpana, zegar po godzinie zatrzymał się na zawsze.
   Teraz, kiedy patrzę w lustro, kątem oka widzę ten sam czas, a w lustrze tego samego faceta, którego twarz zmienia się też dla mnie niedostrzegalnie.

                                                                                      Twój na zawsze

                                                                                      Michał Wrońsk
        (syn Edwarda)




Nr 10

   Mój Drogi Aniele!
   Jak zapewne wiesz, w nocy budzę się – prawie dokładnie – co godzinę w jakimś dramatycznym momencie snu, aby nacieszyć się przez kwadrans ratunkiem, albo zwycięstwem. I znowu zanurzam się w kolorowym śnie pełnym gonitw, lewitacji, wspaniałych krajobrazów i burzliwej miłości…
   Wreszcie doszedłem do wniosku, że w życiu człowieka sny, zwłaszcza bajkowe,  są najważniejszym czasem, bo przynoszą fantastyczne, ale  nieszkodzące nikomu,  bezbolesne doznania, czyszczone i wymazywane każdego ranka. Aż do nieskończoności istnienia. Bo w snach się nie umiera!
   Reszta to złudzenia pazernych wyznawców rzeczywistości. Wydaje im się, że świat został stworzony specjalnie dla nich i jest tak prosty i jasny jak Słońce, które im po to świeci, aby mogli widzieć swoją twarz w lustrze, w oknie sklepowym, albo w kałuży.

                                                                                     Twój na zawsze

                                                                                         Michał Wroński
                                                                                     (syn Edwarda)




Nr 11

   Mój Drogi Aniele!
   Ludzie wszystko i wszystkich nazywają. Pomyślałem wczoraj, że ja też powinienem dać Ci jakieś imię.           
     Ale w jakim języku? Polskim, uniwersalnym angielskim, w esperanto? W języku niebiańskim, którego nikt nie zna oprócz Kosmitów z innego wymiaru?
   Początek daje imię, koniec je odbiera! Ale przecież Ty, Aniele mój, nie masz początku i końca.  
     Myślę o Tobie bezobrazowo i bezdźwięcznie, bezsmakowo i bezdotykowo. Nie ma u Ciebie prawej i lewej strony, dołu i góry. Tak jak w dalekim Kosmosie, jak  w mojej duszy.
   Niech więc Twoje imię będzie tajemnicą bez dźwięku, obrazu, smaku i dotyku…
     Nazywamy, bo boimy się nicości. Więc nawet nicość nazywamy. Musimy nazwać, żeby zaistnieć  w świecie dźwięku, obrazu, dotyku, smaku i równowagi.

                                                                                       Twój na zawsze

                                                                                           Michał Wroński
                                                                                           (syn Edwarda)




Nr 12

   Mój Drogi Aniele!
   Dzisiaj 22 marca, Światowy Dzień Wody!
   ¾ powierzchni naszej Ziemi to woda. Zapewne Ty tylko wiesz, dlaczego w wielu krajach Afryki, Azji i Ameryki Południowej brakuje wody do picia.
   Ja dzisiaj uszczelniłem kran, ale słyszałem, że grupa aniołów przebranych za ludzi organizuje masową akcję kopania studzien w suchych rejonach. Bo jak tu żyć bez wody?
   I jeszcze…
   Pragniemy być nieśmiertelni, a przecież nieśmiertelność wody, z której składamy się w 85 procentach, jest tak oczywista, że nawet nie pomyślimy o tym w modlitwie do swojego anioła stróża.
   Deszcz przestał padać. Słońce wysuszyło kałuże!

                                                                                         Twój na zawsze

                                                                                        Michał Wroński
                                                                                          (syn Edwarda)




Nr 13

   Mój Drogi Aniele!
   Zdałem sobie sprawę, że gdy rano przemyję oczy zdziwieniem, to lepiej mi się pokonuje przeszkody codziennego dnia, które piętrzą przed ludźmi inni ludzie…
   Często są to góry i doliny rzeczywistości, jakieś rzeki i jeziora absurdu, albo dołki i pułapki zastawione w imieniu oczywistych na ogół racji... Aby to wszystko przebyć i  wrócić do siebie, trzeba mieć świadomość dziecka, że najważniejsze jest Słońce na niebie, które do nas się śmieje w naszym języku: ISTNIEJESZ,  WSZYSTKO INNE JEST NIEWAŻNE!
   Więc przed poranną cywilizowaną kąpielą, jeśli nie zapomnę, przemywam oczy zdziwieniem, że ISTNIEJĘ!

                                                                                            Twój na zawsze

                                                                                            Michał Wroński
                                                                                            (syn Edwarda)
Nr 14

   Mój Drogi Aniele!
   Sąsiad z dziewiątego piętra, który często podpity drażni mnie swoim prymitywnym filozofowaniem, dowiedział się gdzieś, że rzeźbię anioły z kory wierzbowej…
   Wczoraj, zanim zdążyłem zareagować oburzeniem, wysapał podczas podróży windą na parter:
   - A wie pan, panie Michale, że piekło stworzyli aniołowie, aby odpoczywać tam po wytężonym zawracaniu ze złych dróg. Zziębnięci, w zwiewnych szatach, grzeją się przy ogniu piekielnym i piją wino bezalkoholowe, opowiadając pięknym barmankom z różkami o swoich sukcesach. Bo komu mieliby opowiadać?...
   Przestał chichotać, bo winda zatrzymała się między drugim a pierwszym piętrem. Elektrownia wyłączyła prąd.

                                                                                          Twój na zawsze

                                                                                          Michał Wroński
                                                                                           (syn Edwarda)




Nr 15

   Mój Drogi Aniele!
   W ciągu jednego dnia wybuchła wiosna. Po nocnym deszczu zazieleniła się bura, skancerowana mrozami ziemia, a ptaki oszalały ze szczęścia.
   Patrzyłem na to wszystko z mojego okna na dziesiątym piętrze i pomyślałem:
   - Świat jest wspaniały. Wspaniały, kiedy o tym wiemy!
   Poczułem się jak wiosennie zakochany ptak i gdybym miał skrzydła, poszybowałbym w stronę Słońca. Ale musiałbym przedtem wybić szybę, bo okienna klamka zacięła się na amen…

                                                                                          Twój na zawsze
                                                                                             
                                                                                          Michał Wroński
                                                                                          (syn Edwarda)

Nr 16

   Mój Drogi Aniele!
   Chyba się starzeję. Bo za często myślę o tym i liczę, ile mam lat. A zupełnie niedawno nawet nie pamiętałem daty moich urodzin.
   Wczoraj, mój Aniele, wydawało mi się, że słyszę biegnącą za mną Młodość:
   - Nie uciekaj ode mnie, nie mogę za tobą nadążyć!
   Obejrzałem się. Moja Młodość trzymała za rękę długonogą, czarnowłosą i brzuchogołą wspaniałą dziewczynę, która chichotała w niebogłosy, aż cały ruch uliczny zatrzymał się i wszyscy na nas patrzyli, jak na widowisko telewizyjne pt. „Taniec z gwiazdami”…
   Tak mi się chyba wydawało!

                                                                                       Twój na zawsze

                                                                                       Michał Wroński
                                                                                    (syn Edwarda)




Nr 17

   Mój Drogi Aniele!
   Powiedziałeś mi kiedyś, że mam w domu drabinę do Nieba… Ale nie wyjaśniłeś, jak mam ją podnieść. Przebijając sufit pod strychem, na którym nocują bezdomni?
   Dzisiaj tylko tyle. Muszę zjechać windą na parter, aby kupić ziemniaki na obiad…


                                                                                    Twój na zawsze

                                                                                     Michał Wroński
                                                                                     (syn Edwarda)





Nr 18

   Mój Drogi Aniele!
   No i miałem sen, o którym marzy każdy człowiek…
   Biegnę. Biegnę, żeby się dowiedzieć! Czego? Nie wiem za bardzo. Może dowiedzieć się, na czym polega sens biegu? Albo sens sensu, którego rytm   wczoraj poczułem i modliłem się do Ciebie, żeby nie przyspieszał broń Boże… Więc biegnę, widnokrąg ucieka. – Bez sensu – myślę. – A Ty, mój Aniele, unosisz mnie wysoko, wysoko, tak wysoko, że doganiam wszystkie horyzonty, nawet ten najwyższy…
   Ale  kiedy się obudziłem, horyzont zmniejszył się znowu prawie do atomu w moim paznokciu i musiałem przypomnieć sobie rytm wczorajszego sensu. Na szczęście nie przyspieszył i go znalazłem.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)




Nr 19

   Mój Drogi Aniele!
   Najszybciej mijają mi tygodnie; nie miesiące, nie lata, a właśnie tygodnie. Jest poniedziałek, zamykam oczy i już jest niedziela…
   Możesz mi wyjaśnić, dlaczego KOŁO CZASU wiruje coraz szybciej? A przecież byłem  kiedyś taki bezpieczny, blisko środka!
   Nie możesz mi wyjaśnić?
   Nie możesz…

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)




Nr 20

   Mój Drogi Aniele!
   Minęło właśnie, tak upragnione przez ludzi, ŚWIĘTO!
   A CODZIENNOŚĆ?
   Codzienność wstaje codziennie rano, budzona budzikiem, je bezmięsne śniadanie i przestraszona wiadomościami z radia wybiega z domu, aby być z resztą. Pracuje. W przerwach kłania się ważnym, poklepuje niższych, da nawet grosik staruszce lub Cygance. Pod wieczór jeszcze kopnie kilka razy bezbronny kamień, wypije małe piwo, dostanie w twarz od osiłkowatego chuligana i wraca z ulgą do siebie. I cieszy się w duchu, że ten dzień był jej darowany…
   A w ŚWIĘTO odpoczywa, leżąc w bezruchu i wpatrując się z zazdrością w wiecznie odpoczywający sufit.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)




Nr 21

   Mój Drogi Aniele!
   Tak pomyślałem przedwczoraj, że my, ludzie, jesteśmy jak powiązane baloniki. Powiązani śladami innych, połączeni dotykiem dłoni, pocałunkami, śmiechem, drzewami zasianymi przez wiatr naszych przodków i wzrokiem kosmonauty, który widzi za nas wszystkie chmury z piorunami. Powiązani nitkami ubrań, sznurówkami, szalikami i krawatami, głosem z radia i z zaświatów, a nieraz łańcuchami lub miłością. Połączeni linią kula-pierś, oko-kolano, łóżkiem i powietrzem z płuc do płuc. Jak baloniki! Jak baloniki, którym się wydaje, że są kamieniami.
   Tak pomyślałem przedwczoraj, ale przyrzekam Ci, że dzisiaj i jutro już tak nie pomyślę.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)
Nr 22

   Mój Drogi Aniele!
   Nad ranem zgodziłeś się spełnić moje najskrytsze życzenie…
   A więc: chciałbym, żeby mój  cień był trochę dłuższy, bardziej wyraźny i żeby łączył się tylko z przyjaznymi  cieniami.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)




Nr 23

   Mój Drogi Aniele!
   Nasze zmysły wyłapują uporządkowaną oczywistość i okazują niepokój, kiedy zobaczymy nieporządek, zwłaszcza nie nasz…
   Pamiętasz? Dawno temu wydawało mi się, że oswoiłem chaos w moim życiu. Ale gdy po raz pierwszy wyprowadziłem go na spacer, uciekł mi w świat i zostałem ze smyczą w ręku.
   Wiem, można założyć, że chaosu nie ma i nie było nigdy, a świat został stworzony z BOSKIEGO, KOSMICZNEGO PORZĄDKU, który dał  ludziom cykliczne pulsowanie czasu i poczucie harmonii.
   Niedawno zdałem sobie sprawę, że mój chaos wrócił, albo narodził się nowy,   całkiem podobny do tamtego, z dawnych lat.
   Co miałem zrobić?  Poukładałem bałagan w kształtne kupki, niektóre okryłem ozdobną tkaniną, niektóre pomalowałem fantazyjnie i wmówiłem sobie, że to dzieła sztuki. Myślę, że mój nowy chaos oswoiłem. Ale nie będę go wyprowadzał na spacer.
   Gdy wychodzę w świat, zostawiam go w domu!

                                                                                 
               Twój na zawsze

                                                                                     Michał Wroński
                                                                                      (syn Edwarda)

Nr 24

   Mój Drogi Aniele!
Dzisiaj na ulicy Zwycięstwa usłyszałem, jak matka krzyknęła do rozkapryszonego dziecka: NIE JESTEŚ PĘPKIEM ŚWIATA!
   Ponieważ miałem dużo wolnego czasu, myślałem nad tym incydentem dłuższą chwilę.
   - Przecież to prawda. Każdy człowiek jest pępkiem świata, a jego pępek  łączy go z resztą ludzi, ponieważ łączył go kiedyś z MATKĄ!...
   Wieczorem, podczas kąpieli, poprzyglądałem się mojemu pępkowi, bo dawno go nie widziałem. Pogłaskałem go i krzyknąłem w niebogłosy:
   - Tu odcięto mnie od reszty!!!
   Aż sąsiad z dołu popukał w rurę, dając mi do zrozumienia, że rura i cisza jest JEGO!

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Micha Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)




Nr 25

   Mój Drogi Aniele!
    Śniło mi się, że śniło się Tobie, mój Aniele, że uczestniczę w wielkim wyścigu o jakąś NAJWIĘKSZĄ NAGRODĘ ŚWIATA. Obudziłeś mnie i w Twoim śnie stanęliśmy z boku, obserwując z uśmiechem zasapanych zawodników…

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)






Nr 26

   Mój Drogi Aniele!
   Muszę Ci się wyspowiadać…
   Zupełnie przypadkiem spotkałem niebiańską miłość.
   - Gdzie idziesz? – spytałem.
   - Do piekła, po trochę szaleństwa – odpowiedziała i zniknęła, jakby jej nigdy nie było…

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)




Nr 27

   Mój Drogi Aniele!
   To Ty, Aniele, jesteś Panem Przestworzy, Przestrzeni, wszelkich Rozmiarów i Miar… A ja? Otulony bezmiarem, jestem bezbronny jak atom w Kosmosie…
   - Spójrz – powiedziałem do siebie – twoje stopy zajmują tam mało miejsca, które bez przerwy zmieniasz...
   - Ale – pomyślałem też – podróżowanie jest takie zwierzęce. Rośliny są bliżej Ziemi i bliżej Nieba. I nie potrzebują aniołów stróżów… Ale kto wie? Może też potrzebują?
   Co też ja dzisiaj plotę. Przepraszam.
   Idę na spacer do parku miejskiego pooddychać świeżym powietrzem i popatrzeć na chmury miedzy drzewami.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)





Nr 28

   Mój Drogi Aniele!
   Zupełnie, jakbym słyszał to od Ciebie:
   - Nie uciekniesz przed samym sobą! ON chce, żebyś biegł zawsze za nim…
   Więc zwolniłem. ON zwolnił także.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                    Michał Wroński
                                                                                    (syn Edwarda)





Nr 29

   Mój Drogi Aniele!
   Przepraszam, ale dzisiaj czuję się tak, jakby przewoźnik był po drugiej stronie wielkiej rzeki, a ja muszę po niego popłynąć wpław…
   A przecież Ty doskonale wiesz, że ja nie umiem pływać!

                                                                                     Twój na zawsze

                                                                                     Michał Wroński
                                                                                     (syn Edwarda)













Nr 30

   Mój Drogi Aniele!
   Wydaje mi się, że pamiętam, co mówiła mi moja babcia Michalina, ubijając w dużym garnku pianę z białka. Pamiętam każde jej słowo, trochę z oddali, ale całkiem wyraźne: 
   - Pozwól drzwiom skrzypieć, żyć pająkom za szafą, muchom latać wokół lampy, drobince kurzu osiąść na twojej dłoni; swojemu słowu pozwól szybować obok cudzych słów, a wrogom pozwól źle patrzeć na siebie, kiedy się do nich uśmiechasz. A jeśli spotkasz obcych Bogów, pokłoń im się nisko i nie mów nikomu, że ich nie ma…
   Mam po niej moje imię. A kiedy umarła, miałem dwa lata!

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)
                                                                                   


Nr 31

   Mój Drogi Aniele!
   - Może jakiś cień czeka w ciemności na twoje światło – usłyszałem Twój głos w mojej głowie, kiedy w zupełnym szczęściu (które mi się zdarza raz do roku), bez cienia stresu jadłem ulubiony bób.
   Rozejrzałem się wokoło. Byłem sam, a mojego cienia nie widziałem, ponieważ był za mną i odpoczywał w najlepsze od trosk codziennego życia. Podszedłem do okna. Świeciło słońce, ludzkie cienie podążały posłusznie za swoimi paniami i panami. Były wyraźne i wydawało mi się, całkiem zadowolone ze swojego losu.
   - Dobrze, mój Aniele – pomyślałem. – Poczekam do wieczora i z silną latarkę wyjdę na świat w poszukiwaniu potrzebujących cieni.
   Nie jestem pewny, ale czy ja nie usłyszałem Twoje ?:
   - NIC NIE ROZUMIESZ…
  

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)
Nr 32

   Mój Drogi Aniele!
   Tej nocy tyle wydarzyło się na świecie: katastrofy, trzęsienia ziemi, zamachy, morderstwa; a ja o tym nie wiedziałem, śpiąc, zatopiony w drugim JA, który gonił setkę niewyobrażalnie brzydkich kosmitów. Dopiero budzik zwrócił mi wszystkie zmysły i włączając radio, przerażony dogoniłem  tragedie obcych ludzi żyjących tak niewyobrażalnie daleko, że mógłbym ich śmiało przyjąć pod swój dach; wszystkich.
   A w południe pękła mi stara rura w łazience i zalała moje mieszkanie i dwa mieszkania pode mną. Sam najlepiej wiesz, co się potem działo!

                                                                                    Twój na zawsze

                                                                                    Michał Wroński
                                                                                    (syn Edwarda)




Nr 33

   Mój Drogi Aniele!
   Na pewno jesteś zaprzyjaźniony z CZASEM – który nie ma początku i końca, jak Ty - i gdybyś zechciał, nauczyłbyś mnie zamieniać sekundę w minutę, minutę w godzinę, godzinę w dzień, dzień w rok...
   - Tak, a wszystkie twoje lata w nieskończoność – powiesz zapewne.
   No nie, o to już nie proszę. Zupełnie mi wystarczy, że Kosmos jest wieczny i nieskończony. A przecież tak jak wszystko, jestem cząstką Kosmosu.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)






Nr 34

   Mój Drogi Aniele!
   Idąc wieczorem obok płotu przy ulicy Francuskiej, pomyślałem:
   - Jakże smutne są cmentarze dwadzieścia dni po Wszystkich Świętych. Nie ma żywej duszy, a zwiędłe chryzantemy, sine z zimna, marzą o śmietniku. Przemyka tylko święty Nepomucen i odrywając od pracy gipsowego aniołka, idzie z nim na piwo do pobliskiej gwarnej knajpki, aby wypić zdrowie najbliższego przyszłego nieboszczyka…
   Takie głupie myśli mi nieraz przychodzą do głowy, ale tak sobie pomyślałem, idąc obok cmentarza dwadzieścia dni po Wszystkich Świętych, mając nadzieję, że przyznasz mi rację.
   Chociaż – prawdę mówiąc – wszystkie cmentarze są skazane na zapomnienie, zrównanie z ziemią, na pokrycie zielenią albo betonem. To tylko kwestia czasu: stu lat, tysiąca, dziesięciu tysięcy, stu tysięcy…
   Krople deszczu, które utworzą kałużę, też wrócą kiedyś do morza! Żeby znowu wyparować i spaść na ziemię…
   No, może przesadziłem z tym porównaniem, ale niech tam. Ty wiesz, o co mi chodzi, mój kochany Aniele!

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)
















Nr 35

   Mój Drogi Aniele!
   Na strychu, który jest nade mną, śpią nieraz bezdomni. Nie przeganiam ich, chociaż słyszę w nocy ich głośne rozmowy i chrapanie. Raz nawet zaniosłem im dwie bułki z masłem i tanie wino, ale nie powiedziałem, że mieszkam pod strychem – z oczywistych względów…
   Wczoraj, kiedy patrzyłem na rozgwieżdżone niebo, wyblakłe trochę od miejskiego światła, pomyślałem:
   - Nasza bezdomna Ziemia krąży po dworcach i strychach Wszechświata. I nikt nie poda jej ręki, bo wszystkie ręce ofiarowano ludziom…

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)




Nr 36

   Mój Drogi Aniele!
   Spacerując po parku pomyślałem, że człowiek nie jest drzewem i tak naprawdę nie musi mieć swojego miejsca…
   Los nakazał mi być TU i TERAZ, ale mógł mnie umiejscowić także GDZIEŚ INDZIEJ i KIEDY INDZIEJ… Nawet sam, gdybym chciał, mógłbym spakować walizkę z najbardziej ulubionymi  przedmiotami i przenieść się, gdzie mnie oczy poniosą. Gdybym chciał, gdybym miał odwagę, albo gdybym musiał…
   Tak myśląc, pośpiesznie wróciłem do mojego domku, po którym mogę wędrować po ciemku; szczęśliwy, że go mam, mimo że stoi w całkiem przypadkowym miejscu.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)



 Nr 37

   Mój Drogi Aniele!
   Dzień przebiegał, jak zaplanowałem i nagle wpadła mi do oka muszka…
   Wiem, to była kara od Ciebie, mój Aniele, za to, że nie przeprowadziłem niewidomego staruszka przez ulicę, ale przecież doskonale wiedziałeś, jak się spieszyłem w mojej ważnej życiowej sprawie.
   Nie mogłem do takiego ważnego miejsca iść załzawiony i moja życiowa sprawa odpłynęła w siną dal.
   Chociaż z drugiej strony patrząc… Może życiowych spraw nie można za bardzo planować i lepiej zaufać losowi w postaci małej muszki, która poświęciła swoje życie, aby moje nie zmieniało się tak nagle?
   Więc może dobrze, że nie przeprowadziłem niewidomego staruszka przez ulicę, za co  ukarałeś mnie bolesnym łzawieniem oka?

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)

Nr 38

   Mój Drogi Aniele!
   Jeden z moich znajomych, który sądzi, że potrafi obserwować ludzi, powiedział mi niedawno, kiedy staliśmy w niedużej kolejce w sklepie spożywczym:
   - Niech pan pomyśli, panie Michale, że ci ludzie przypadkiem spotkali się w tym sklepie, ale nie przypadkiem do niego weszli… I tak jest ze wszystkim…
   - Ma pan rację – przyznałem, chociaż myślałem zupełnie o czymś innym.
   - O, cholera – sapnął znajomy. – Nie zabrałem portfela. Pożyczy mi pan dwadzieścia złotych?
   Co miałem zrobić. Pożyczyłem, chociaż znajomy wiedział nie przypadkiem, że ja wiem, że on mi tych dwudziestu złotych nie odda.
   Przynajmniej będę miał spokój, bo znajomy będzie mnie unikał wraz ze swoimi obserwacjami, których nie potrzebuję, bo mam swoje.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                   (syn Edwarda)
Nr 39

   Mój Drogi Aniele!
   Wydawało mi się, że żyję na wyspie. Usypałem ją sobie podczas mojego ostatniego trzydziestolecia… Bo na wyspie bezpieczniej. Momentami mogę sobie nawet wyobrazić, że jest bezludna; chociaż, oczywiście, nie jest to prawda – bezludna jest tylko po zamknięciu oczu i zatkaniu uszu oraz nosa.
   Sterczy sobie samotna, oblana spienionym morzem codzienności; nie za ładna, nie za brzydka, z wieżą obserwacyjną pośrodku. Moja wyspa!… Tak myślałem do niedawna. Bo postanowiłem ją  okrążyć…
   I okazało się, że jest półwyspem! Prawdopodobnie połączonym z jakimś innym półwyspem, któremu wydaje się, że jest wyspą.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                       Michał Wroński
                                                                       (syn Edwarda)




Nr 40

   Mój Drogi Aniele!
   Dzisiaj krótko, bo spieszę się na zebranie komitetu mieszkańców mojego domu.
   To pytanie tkwi we mnie od tygodnia, a przyszło niespodziewanie owinięte mroczną i zimną mgłą:
   - Jeśli świat kiedyś odejdzie, to zostawi mnie samego?
   A przecież wiem, że mi  nie odpowiesz, mój kochany Aniele, bo bez mrocznych i zimnych mgieł świat byłby banalny i nieciekawy…

                                                                                 Twój na zawsze

                                                                                 Michał Wroński
                                                                                 (syn Edwarda)




Nr 41

   Mój Drogi Aniele!
   Właściwie nie wiem, komu mógłbym podziękować, za to, że zawsze jestem w środku widnokręgu, chociaż nigdy nie widziałem go w całości. Ale przecież wiem, że jego brzegi zawsze są oddalone ode mnie w jednakowej odległości, w zależności z jakiej wysokości na nie patrzę. Wydaje mi się, że dzięki temu moje spojrzenie na świat jest sprawiedliwe, zrównoważone i obiektywne; no, chyba, że na świat spłynie mgła i zasłoni horyzont. Jednak wszyscy wiemy, że żadna mgła nie trwa wiecznie, a słońce i wiatr w końcu ją pokonują.
   Więc, mój Aniele, z okazji Międzynarodowego Dnia Czystego Horyzontu składam na Twoje skrzydła serdeczne podziękowania za to, że zawsze jestem w samym środku świata. No tak, świata!

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)


   P.S.
   A może ja za często chodzę szukać horyzontu w lesie?





Nr 42

   Mój Drogi Aniele!
   Tylko Ty możesz to rozstrzygnąć:
   OKNO, LUSTRO, EKRAN! Za chwilę ukaże się tam RZECZYWISTOŚĆ. Co mam wybrać? Co wybrać?

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)


Nr 43

   Mój Drogi Aniele!
   Nikt o tym nie wie, oprócz Ciebie, więc po co Ci o tym piszę?
   Moja WOLNOŚĆ zniewalała mnie stopniowo, aż w końcu przekręciła kluczyk w srebrnych kajdanach i wrzuciła go do rajskiego stawu pełnego czerwonego wina…
    A przecież to Ty chyba mi mówiłeś na samym początku, że naprawdę wolna jest tylko woda, nawet gdy jest w rybackiej sieci!
   Więc, kto posmakował niewoli, głodny jest wolności?...
    Co ja mogę wiedzieć o prawdziwej niewoli?
   W moim kraju wolność jest zadekretowana. Mogę nawet powiedzieć, że Słońce mi się nie podoba i że to ja jestem najmądrzejszym człowiekiem w okolicy!

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)




Nr 44

   Mój Drogi Aniele!
   Moje odbicie w lustrze patrzy na mnie ironicznie. Jest tam zawsze, to ja odchodzę.
   Ale ono nie wie, że ja mam Ciebie, Aniele Stróżu.
   I ono zmienia się co dziesięć lat. Ja nigdy!

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)





Nr 45

   Mój Drogi Aniele!
   Pamiętam, że mojej Pierwszej Miłości, która miała na imię Basia, powiedziałem w natchnieniu:
   - Żebym był w twojej bajce, musisz mi ją najpierw opowiedzieć…
I opowiedziała mi jakąś długą zawiłą historię, która niestety kończyła się beze mnie…
   Ale ja wiem, czy niestety?
   Potem, przez lata, jak pamiętasz, układałem sam bajki, a niektóre nawet wystawiałem w teatrze muzycznym. A moje bajki były raczej krótkie, wesołe i zawsze kończyły się szczęśliwie za górami i lasami.
   I nieprawda, że życie to nie bajka! Sam, mój Aniele, najlepiej wiesz.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)



Nr 46

   Mój Drogi Aniele!
   Dzisiaj byłem świadkiem niebywałego sporu. Trzech dostojnych emerytów siedziało na ławce w parku i patrząc w górę, spierało się:
   - Drzewo z ptakiem na gałęzi!
   - Ptak na gałęzi drzewa!
   - Gałąź drzewa z ptakiem!...
   Ja tam żadnego ptaka nie widziałem.

                                                                                   Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)





Nr 47

   Mój Drogi Aniele!
   Miałem dzisiaj niesamowity sen…
   Pojechałem do zupełnie obcego kraju, wysiadłem w obcym mieście, poszedłem nieznaną mi ulicą do kamiennego domu i spotkałem tam człowieka tak podobnego do mnie, że nawet on pomyślał, że jest mną…
   Kiedy się obudziłem, pobiegłem do łazienki, aby sprawdzić w lustrze, czy tam jestem. Niestety wczoraj przepaliła się żarówka i lustro było zatopione w czerni.
   Ale może to też był sen?

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)




Nr 48

   Mój Drogi Aniele!
   Wiem, są dni, kiedy bujam w obłokach i nie zostawiam żadnych śladów dla wnuków; ani nawet dla samego siebie, aby po nich wrócić do przeszłości…
   Ale wydaje mi się wtedy, że jestem, mój Aniele, z Tobą. To chyba nic złego – być obok swojego Anioła Stróża, aby Go chronić, zmęczonego wytężoną pracą nade mną, przed upadkiem na Ziemię, która bywa nieraz okrutna dla aniołów.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)








Nr 49

   Mój Drogi Aniele!
   Pomyślałem właśnie ( i zapisuję to w liście do Ciebie), że:
   - Niezapisane myśli są wolne jak ptaki!
   Zamknięte w obrazkach liter, przyklejone do papieru czy do ekranu komputera, nasze ulotne myśli stają się ofiarą dla cudzego zmysłu wzroku, który robi sobie z nich, co chce, zniewala i przywłaszcza, mówiąc delikatnie.
   Niestety, myśli to masochistki! Uwielbiają, jak się je kradnie, przetwarza, zniekształca. I prawie zawsze są gotowe oddać się cudzym głowom.
   Naprawdę wolne są tylko w snach, mimo że nie mogą nigdzie wyjść!
   Tak sobie pomyślałem, mój Aniele…

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                   Michał Wroński
                                                                                  (syn Edwarda)



Nr 50  

   Mój Drogi Aniele!
   Przyznam, miałem trudności z przypomnieniem sobie tej modlitwy…
   „Aniele Boży, stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór, we dnie,   w nocy, przyjdź mi zawsze ku pomocy. Broń mnie od wszystkiego złego i zaprowadź do życia wiecznego. Amen!”…
   Amen.

                                                                                  Twój na zawsze

                                                                                  Michał Wrońsk
                                                                                  (syn Edwarda)




                                    
                                                                                                   
                                                                                                  Marzec, kwiecień 2010 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz