LOKOMOTYWA
„Stoi na stacji lokomotywa”…
- Znamy! Znamy!
Ale ta lokomotywa stała od lat na zarośniętym trawą bocznym torze. Tęskniła za ciepłem pary, która kiedyś nabierała siły w wielkim kotle, karmionym kęsami węgla.
Wspominała swoje dalekie podróże. Tysiące kilometrów połykanych kołami…
- Uff! - wzdychała. - Pamiętam, jak przekraczałam granice, jak wiozłam dzieci na kolonie, jak ciągnęłam dziesiątki wagonów z towarami, a raz nawet z ciężkimi czołgami… Uff! Para buch… Odjazd!
Gdyby potrafiła, to by zapłakała…
Jednak pewnego dnia zrobił się ruch wokół naszej lokomotywy. Malarze zaczęli ją malować na czarno i na czerwono, mechanicy naprawiali koła, ciężarówki zwoziły węgiel.
Lokomotywa obserwowała to wszystko. Nie wiedziała, co to znaczy, ale serce jej rosło.
Okazało się, że została wytypowana na WIELKI ZJAZD LOKOMOTYW PAROWYCH w dalekim kraju. Odżyła!
Zebrał się tłum, aby pożegnać piękną, lśniącą Lokomotywę.
Zagwizdała przeciągle i w kłębach pary zniknęła za horyzontem.
- Nie wiem, czy tu wrócę - pomyślała mimo woli…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz