czwartek, 24 października 2024

MY - 18 (z książki - 2015 r.)

DOŁEK

   W sobotę wieczorem wpadłem w psychiczny dołek. Właściwie bez powodu, a taki jest najgorszy…

   Wyjąłem z barku niedopite pół litra gruzińskiego koniaku, usiadłem przed lustrem i patrząc na moją smutną gębę, wychyliłem kilka kieliszków. Nic nie pomogło. Z wszystkich kątów mieszkania i świata spływały bezsensy i ani jednego sensu, choćby maleńkiego, którego można by się uczepić, wyleźć z dołka i poszybować w stronę jutra.

   - Zapal naszą świecę! - usłyszałem za sobą.

   To mój Cień obudził się nagle. Przyszedł w błazeńskiej czapce mnie rozweselić.

   - Wylej to świństwo do zlewu i zatańczmy - powiedział. - Ale wyjdź najpierw z tego dołka, nie jest głęboki. W dołku tańczyć niewygodnie.

   Zapaliłem świecę. Zatańczyliśmy bez muzyki.

   - Możesz mi powiedzieć, po co ci ten sens? Naprawdę musisz go mieć? - spytał Cień, wielki, do samego sufitu…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz