DYM
Dzik Absur
doszedł do nieznanego miasta i ujrzał ogromną czarną chmurę dymu, unoszącą się
na zamglonym niebie.
- Boże
święty, co się pali? - spytał mężczyzny w czerwonej kurtce, który niósł dwie
ciężkie torby z zakupami.
- Śmieci
się palą, panie. Dzisiaj piątek. Nie wie pan? W piątki pali się śmieci - odparł
mężczyzna. Postawił torby i zapalił papierosa.
- Żona
zachorowała i muszę nosić, cholera…
Absur
patrzył na dym, sięgał już słońca.
- To nie
groźne? - spytał zatroskany.
- Może i
groźne, kto tam wie. Ale potrzebne jest miejsce pod nowe śmieci. Ludzi
przybywa, to i śmieci przybywa. A jeszcze do tego bogacze zmieniają co roku
meble i opony - mężczyzna zaklął i odrzucił papierosa, który wpadł posłusznie
do kratki ściekowej. - A Pan nietutejszy?
- Nie…
- Aha, to
dlatego pyta… Nie ma innego wyjścia, trzeba palić, bo dla ludzi nie starczy
miejsca…
Mężczyzna w
czerwonej kurtce podniósł dwie torby, sapnął i poszedł wąską uliczką, z
zaparkowanymi ciasno autami.
- Będzie
was coraz mniej przez ten dym - krzyknął za nim Absur, ale ten już nie
usłyszał.
- Uciekajmy
z tego miasta, jeszcze mi się zatrujesz - powiedział do kota Mijusia i zrobił w
tył zwrot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz