ZŁY DZIEŃ
Z różnych
powodów byłem zły na cały świat i nie odzywałem się do nikogo, nawet do mojego
Cienia, który, nie wiedząc o co chodzi, krążył po domu smutny i osowiały.
- Ja też nieraz
jestem zły na ciebie, ale nie milczę wtedy jak skała - powiedział wreszcie i
stanął na rękach, aby mnie rozbawić.
Nie rozbawił.
- Jak to jest -
ciągnął dalej, niezupełnie zmieniając temat. - Gdy mam złość w sobie, to jestem
uosobieniem zła? A zło czynione jest dla jakiegoś pożytku, którego nawet nie
jesteśmy świadomi, czy dla samej przyjemności patrzenia na szkody, jakie
wyrządza? I wreszcie, gdy zło zderzy się z dobrem, łączy się jakoś z nim, czy
też nic nie zostaje z jednego i z drugiego?
Przestał na
chwilę.
- Wiesz? Myślę o
tym często, kiedy patrzę na ludzi - dokończył.
Rozbawił mnie
jednak.
- Przestań już,
mój zły Cieniu. - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - powiedziałem
mimo woli.
- No, właśnie.
Więc przestań być zły na świat. Zresztą on nawet nie zwraca na ciebie uwagi i
jest mu wszystko jedno, co o nim myślisz - dodał Cień i nie wiadomo czemu,
powiedział „dobry wieczór”, chociaż było dopiero wczesne popołudnie.
Ale co dziwne, wieczór tego dnia mieliśmy dobry
i całkiem przyjemny, a moja złość oddaliła się na jakiś czas i na jakąś daleką albo niedaleką odległość…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz