LISTY
Rozległ się
dzwonek. To ciekawska sąsiadka z naprzeciwka przyszła pożyczyć szklankę cukru.
Akurat nie miałem, ale dokładnie rozglądnęła się po moim bałaganie z fałszywym
uśmieszkiem. Poszła, mówiąc: „nie szkodzi”.
- Myślałem, że
to listonosz - powiedział Cień.
- Zbierasz
znaczki? - spytałem.
- Żartujesz. Ja
już zapomniałem, kiedy dostaliśmy list…
- Nikt już nie
pisze listów, ani nie posyła życzeń na ozdobnych kartkach pocztowych. Teraz,
mój drogi, korespondujemy za pomocą komputera i telefonu komórkowego…
- Okropne czasy.
Ale twój komputer też nie za bardzo gadatliwy, a telefon dzwoni raz na dwa dni
i to na ogół jest pomyłka…
- Co zrobić?
Mamy coraz mniej znajomych…
Cień westchnął,
jakby wspomniał nasze burzliwe czasy pełne ludzi.
- Dobrze, że mnie jeszcze masz…
Też westchnąłem.
I tak wzdychaliśmy zgodnie, kiedy zadzwonił telefon.
- Tak, już się
ubieram i lecę! - powiedziałem rozanielony.
- Wychodzimy? -
spytał niepewnie Cień.
- Chyba
słyszałeś?...
- Co się
dzieje?...
-
Niespodzianka!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz