niedziela, 28 czerwca 2015

SNY NIEDOBUDZONE - z książki - 57

SĄD

   Przyszła już wiosna, zieleniły się drzewa, śpiewały ptaki, ludzie pootwierali okna, ciesząc się słonecznym ciepłem.
   A ja zostałem niespodziewanie aresztowany przez strażników miejskich z halabardami i doprowadzony do sądu, znajdującego się w małym odrapanym parterowym domku.
   Strażnicy odstawili do kąta halabardy i zaprowadzili mnie do obskurnego pokoiku, gdzie za stołem pokrytym zielonym suknem siedział sędzia w nowej todze.
   - O, Wroński Michał, syn Edwarda! - stwierdził ziewając.
   - Tak. Ale o co chodzi? - spytałem zdenerwowany.
   - Wysoki sądzie!...
   - O co chodzi, wysoki sądzie? - poprawiłem się.
   - Numer pesel! - zażądał sędzia.
   - Nie pamiętam...
   - No to popamięta!...
   Sędzia wstał, spojrzał na złoty zegarek i skazał mnie na NIEISTNIENIE.
   Ale ja wymigałem się im wszystkim, uciekajac przez otwarte wiosennie okno, w którym nie było jeszcze krat, budząc się do codziennego istnienia...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz