wtorek, 2 grudnia 2014

SNY NIEDOBUDZONE (43)

   Nagle otoczyła mnie mgła - gęsta, lepka, gryząca. Co dziwne, widziałem przez nią, przede wszystkim osiągnięcia innych ludzi, ich oszałamiające sukcesy, ich urodę, powodzenie, bogactwo, a nawet nieskrywaną przez nich mądrość.
   Była to MGŁA ZAZDROŚCI.
   Otoczyła mnie całkowicie, wchodziła do płuc; dławiłem się nią, sprawiała przyspieszone bicie serca. Czułem się okropnie. Byłem nieszczęśliwy w swej niemocy i nijakości. Złe myśli zabiły wszystkie dobre i uśmiechnięte.
   Stałem przed ogromną szybą wystawową pełną wspaniałych nieosiągalnych rzeczy i widziałem w jej odbiciu swoją wykrzywioną twarz, pytającą: DLA KOGO TO?
   Nagle poczułem muśnięcie czystego powietrza. To zaczął wiać halny wiatr z południa, z moich ukochanych gór, które nigdy nie zazdroszczą równinom, że mają betonowe wieżowce do nieba.
   Po chwili wokół mnie nie było śladu mgły.
   Wróciły dobre myśli o moim wczorajszym dniu, przecież nie gorszym od innych...
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz