Na wiosennej, pachnącej łące, wśród kwiatów i motyli spotkałem PRAWDĘ ABSOLUTNĄ. Jakby tam była zawsze, jakby czekała na mnie od wielu lat. Przestraszyłem się, bo wyglądała dziwacznie i nieprawdziwie.
- Co ja z nią zrobię? - pomyślałem. - I tak mi nikt nie uwierzy, że ją mam.
Czytała w moich myślach.
- Nie masz mnie. Nic nie musisz ze mną robić, ja nie po to jestem. Zresztą za chwilę, też przestaniesz we mnie wierzyć, bo moją prawdziwą istotą jest ZWĄTPIENIE. Zamknij oczy! - rozkazała.
Zamknąłem.
- Otwórz oczy!...
Otworzyłem. Zamiast wiosennej, ukwieconej łąki był szary betonowy plac, pełen kałuż, a w każdej odbijała się moja twarz. Nie wiedziałem, czy prawdziwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz