Wynajęto mnie. Co godzinę wchodziłem na stumetrową wieżę i puszczałem w ruch wielki dzwon. Jego dźwięk był tak przenikliwy, donośny i realny, że czułem, jak moja świadomość płynie z nim, aż za daleki poszarpany horyzont. I wiedziałem - słyszą mnie wszyscy ludzie w tym ogromnym kręgu. Jednoczyłem ich wokół wieży, na dwie minuty, co godzinę. Jakbym był ich absolutnym władcą - musieli słuchać.
Ja, dwuminutowy, cogodzinny dzwonnik, wynajęty nie wiadomo przez kogo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz