Najwięcej wątpliwości nachodziło mnie zawsze, nie wiadomo dlaczego, w południe. Wątpliwości natury ogólnej, np.: czy Ziemia naprawdę jest kulą i czy krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie; czy człowiek ukształtował się w drodze ewolucji; czy najwyższą górą świata jest Mont Everest; czy podział oceanów jest sensowny; czy ludzie mogą żyć bez wojen; czy prawda absolutna tkwi w każdym z nas; czy istniejemy w niekończącym się cyklu; czy sprawiedliwość w końcu zwycięży i temu podobne...
Wątpliwości krążyły wokół mojej głowy, nieraz śmieszne i naiwne, dawno już wyjaśnione, nawet nieśmiałe, bardzo chcące znowu zaistnieć.
Brałem niekiedy z litości jakąś do ręki, pocieszałem, udawałem, że w nią wierzę i ucieszoną puszczałem w świat.
Zapewne odwiedzały nie tylko mnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz