ŚREDNIOWIECZE
Prosto z ważnej przedwyborczej narady o przyszłości mojego miasta zostałem porwany do średniowiecza.
Jacyś ludzie w rajtuzach i dziwnych czapkach zaciągnęli mnie na sam szczyt kamiennej wieży i porzucili w mroku. Było mi zimno i głodno. Patrzyłem przez małe okienko na zupełnie pusty krajobraz i z przerażeniem czekałem, co stanie się dalej. W końcu zasnąłem na barłogu ze słomy, marząc o moim ciepłym domu. Kiedy się ocknąłem, stałem przed sądem inkwizycyjnym. Zakapturzeni ludzie o złych twarzach pytali mnie o coś w nieznanym języku, wściekli, że im nie odpowiadam... Potem wieźli mnie na drabiniastym wozie, gawiedź rzucała we mnie zgniłymi jabłkami i śmiała się z mojego wizytowego ubrania. Wśród wrzasku przywiązano mnie do słupa, podpalono stos...
Obudziłem się. Wiceprezydent miasta ględził o modernizacji naszej starówki i o zamknięciu ruchu samochodowego na jej ulicach. Gdy skończył, klaskałam razem z innymi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz