Ważne Młyny, niedziela
Dobry wieczór!
Muszę Ci
się przyznać, że w moim życiu zabiłem – nieokreśloną niestety – liczbę istot.
Na pewno jakieś kilkaset komarów, kilkadziesiąt pcheł, rozdeptałem - niekiedy
specjalnie, ale na ogół niechcący – kilkaset mrówek, much i innych owadów, nie
mówiąc o pająkach. Kiedy jeździłem samochodem, przejechałem psa, który
wyskoczył niespodziewanie na jezdnię i dwie kaczki, które napatoczyły się na
drodze. Raz – bo nie miał kto – zatłukłem młotkiem karpia na wigilię Bożego
Narodzenia. No i: gdy byłem piętnastolatkiem, ojciec kupił mi wiatrówkę;
zastrzeliłem z niej małego wróbelka i pamiętam – byłem wtedy dumny, czego teraz
szczerze się wstydzę! To wszystko… Byłem zabójcą! Zdusiłem
tym istotom cud istnienia, przerwałem im świadomość życia: bo na pewno każda z
nich miała jakąś, nieznaną dla nas ludzi, świadomość bycia na Ziemi…
To spowiedź;
proszę Cię o rozgrzeszenie. I przyrzekam poprawę. Nie zabiję nawet komara,
który będzie pił moją krew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz