SCENA
- Śpisz? - spytał.
- Jeszcze bym pospała, jeśli pozwolisz - odparła Bajdoła, tuląc poduszkę.
- Szkoda. Chciałem ci opowiedzieć fantastyczny sen…
- No, opowiedz. Może przejdzie do mojego…
- Stałem sam na ogromnej, pustej scenie i wygłaszałem monolog w jakimś niezrozumiałym dla mnie języku, ubrany w niebieski dziwny kostium. Sala przede mną była wypełniona ludźmi, aż po horyzont, który znikał w mroku. Byłem pewny – tam też siedziała nieprzeliczona widownia z niewidzialnymi twarzami…
Nagle zauważyłem, że w moim bucie rozwiązała się długa czerwona sznurówka. Wiedziałem, że muszę ją zawiązać, bo dyrektor teatru wywali mnie z pracy. Przerwałem monolog i schowałem długie końce sznurówki pod mankiet spodni. Kiedy podniosłem głowę, sala była pusta. Ale pośrodku setnego rzędu siedziałaś ty i śmiałaś się do rozpuku…
Skończył, ale Bajdoła już spała ze swoim snem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz