OLFO
Był chyba największym stworem u Niebywałych. Co rano jadł sto litrów płatków owsianych na mleku i kilkanaście bananów, które przynosił mu Turfuś, zawsze życzliwy.
Ale najbardziej znany był z tego, że
potrafił opowiadać bajki, baśnie i legendy, które wymyślał przed spaniem, leżąc
pod gołym niebem z wymalowanymi gwiazdami.
Chętni słuchacze, a było ich zawsze bez
liku, zbierali się po śniadaniu w Dolinie Wyobraźni, siadali na mchu i czekali
na Olfa. Słychać go było z daleka, bo ciężko chodził, podtrzymując brzuch.
Witały go długotrwałe owacje, oklaski i
przyjazne uśmiechy.
Olfo siadał na pniaku i zaczynał opowiadać
wspaniałe historie, tak wspaniałe, że wszyscy zapominali o codziennych
sprawach. Tak do samej pory obiadowej, kiedy zbiorowy głód dawał znać o sobie.
- Bajki bajkami, ale jeść trzeba - mówił
zawsze na koniec posiedzenia Olfo, z trudem wstając z pniaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz