MROZEK
Urodził się w gorącej Afryce, gdzie słońce paliło się bez oszczędności na bezchmurnym niebie.
Ale Mrozek pragnął za wszelką cenę zimna,
tak mu się przynajmniej wydawało. Przecież nie mógł znać tego uczucia, nawet w
nocy – ciepłej, mimo że słońce już nie świeciło. Poza tym nosił grube futro,
którego nie mógł zdjąć, bo jakby bez niego wyglądał.
- Gdzie jest zimno? - pytał wszystkich. Nikt
nie wiedział.
Dopiero mądry Lew Ef poradził:
- Najprawdopodobniej zimno króluje na
północy. Idź tam! - pokazał.
Mrozek długo się wahał, w końcu zebrał całą
odwagę jaką miał, pożegnał się z rodziną i ruszył na północ.
Szedł bardzo długo po afrykańskiej ziemi,
ale wcale nie było zimniej. Wreszcie natrafił na wielkie morze, które
zagrodziło mu drogę.
- Możesz ochłodzić się we mnie - zaszumiała
słona woda. - Jestem chłodniejsza od powietrza…
I Mrozek poznał pierwszy raz w życiu, co to zimno, chociaż woda w Morzu
Śródziemnym była znana wszystkim ze swojej przyjemnej ciepłoty.
- Wszystko jest względne! - wymądrzał się
jakiś morski ptak, latający nad głową Mrozka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz