PANI NADZIEJA
Pani Nadzieja wyglądała blado. Była zmęczona, zapewne ciągłymi prośbami i pretensjami ludzi.
- No, więc, na co masz nadzieję? - spytała, ziewając i westchnęła.
- Na wszystko - odparłem bez namysłu.
- Na wszystko nie można. Konkretnie. Mów szybko, bo czas mnie goni - znowu westchnęła ciężko i spojrzała na ratuszowy zegar, ale był unieruchomiony od czasu, kiedy w ratuszową wieżę uderzył piorun.
A ja, mając dużo czasu, wymieniałem wiele konkretnych pragnień, zmian i obiektów pożądania – w nieskończoność.
Pani Nadzieja zrezygnowana słuchała, jakby jednym uchem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz