NIEISTNIEJĄCY
Na moje pytanie,
czy naprawdę miewa sny, a nie zmyśla, mój Cień odpowiedział:
- Możesz mi nie
wierzyć, co mi tam. Daję ci słowo, że prawie codziennie śni mi się kolorowo i
filmowo. Mógłbyś to zapisywać i wydać kiedyś grubą książkę. Zarobilibyśmy kupę
pieniędzy.
- To co ci się
dzisiaj śniło, opowiedz…
Usiadłem
wygodnie.
- Proszę bardzo…
Otóż, nagle znalazłem się w jakiejś magmie o zapachu nieskończoności, nie do
opisania właściwie i nie do porównania. Przedzierałem się przez tłum
przezroczystych, zwiewnych cieni, bez twarzy oczywiście. To byli NIEISTNIEJĄCY.
Albo już nieistniejący, albo jeszcze nieistniejący. Miliony milionów byłych
albo przyszłych cieni, których nigdy nie spotkałem i nigdy nie spotkam…
Straszny sen, co?
- No, nie za
wesoły - przyznałem.
- A ja tam
szukałem twojego cienia, czyli mnie…
Milczeliśmy
dłuższą chwilę.
- Wiesz co? -
powiedziałem. - Chodźmy na dużą wódkę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz