WIECZOREM
Wieczorem
zapaliłem dużą woskową świecę o przyjemnym zapachu i pogadaliśmy przy dobrym
winie do późna. Momentami burzliwie. Cień nie zgadzał się ze mną w wielu
sprawach, zwłaszcza w światopoglądowych. Miotał się po ścianie, o mało nie
strącając licznych portretów, namalowanych przez przyjaciół plastyków.
Najbardziej nie
podobało mu się moje pesymistyczne spojrzenie na przemijalność życia i w ogóle
świata.
- Wiadomo, że
wszystko przemija. I dobrze. Świat ma stać nieruchomo w miejscu? Wyobrażasz sobie,
co by się działo? Wszystko by się podusiło od nadmiaru - prawie krzyczał, aż
bałem się, że wścibska sąsiadka zacznie stukać w ścianę.
- Przestań już
pić wino - powiedziałem łagodnie. - Nie denerwuj się. Wiadomo. Ty nigdy nie
przeminiesz. Cienie są nieśmiertelne…
Zamilkł. Po
chwili rzekł cicho:
- No, byłoby mi
smutno bez ciebie. Postaram się też przeminąć…
I łyknął
ostatnie krople czerwonego wina z południowej Francji.
A ja zdmuchnąłem
świecę…