BUZINEK
Miał tak piękną buzię, zwłaszcza lewą stronę, że wielkie rzesze Niebywałych przybywały na Niebieskie Wzgórza, gdzie mieszkał w wygodnej chatce z lipowego drewna.
Było to dla Buzinka niezwykle krępujące i uciążliwe. Musiał godzinami pokazywać się w ogrodzie przed domem, jak jakaś gwiazda filmowa, albo polityk. Nie trzeba dodawać, że nie było już miejsca dla trawy w tym ogrodzie, taki był zdeptany.
- Co oni takiego we mnie widzą - dziwił się bez przerwy Buzinek.
Pewnego dnia zamknął swój domek na trzy spusty i powędrował do Ubrudnika Różowego, który - jak słyszał od kogoś - miał wielkie lustro w złotej ramie, aby wreszcie zobaczyć siebie i ocenić.
Jak postanowił, tak zrobił.
Stanął wyprostowany, przyjrzał się postaci po drugiej stronie lustra i powiedział do Ubrudnika:
- Nic ciekawego. Poza tym, że moja prawa strona jest trochę ciekawsza od lewej. Ale za to ty masz piękne lustro. Pewnie nikt takiego nie ma.
- Nieraz można w nim zobaczyć świat piękniejszy, niż jest w rzeczywistości, albo odwrotnie - odparł Ubrudnik Rożowy i zaprosił Buzinka na banany w cieście.
Jedli do południa i rozmawiali o niczym.
Buzinek był szcześliwy, że nikt go nie podziwia.
C.D.N.