poniedziałek, 30 listopada 2015

SNY NIEDOBUDZONE - z książki - 39

PORTRET

   Schodzi co jakiś czas z płótna, siada na moim tapczanie i patrzymy na siebie w błogiej kolorowej pustce, rozumiejąc się bez słów. Pamiętamy. To wystarczy.
   Portret z zielonym tłem. Moja osiemnastoletnia twarz, namalowana przez ojca Edwarda, malarza; mam po nim drugie imię, kształt dłoni i wiele cech charakteru.
   Twarz jest smutna, zadumana nad niewiadomą dojrzałości, która przyjdzie po egzaminie maturalnym i pierwszych zawirowaniach. Ale w oczach czai się ciekawość jutra.
   Zawsze w końcu pyta:
   - No i jak ci się powodzi?
   Zawsze odpowiadam:
   - Tak samo jak tobie. Żyję bez ramy.
   I moja osiemnastoletnia twarz wybucha śmiechem, budząc mnie ze snu...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz