FILM
Byłem aktorem w filmie, który rozgrywał się przed moimi oczami; byrzliwym, pełnym zwariowanych, poplątanych zdarzeń i gonitw. Uciekałem w jakimś dziwnym pojeździe, strzelano do mnie, ale oczywiście nikt nie mógł mnie zabić - wiedziałem o tym. To było poza mną, na wielkim trójwymiarowym ekranie, a zarazem uczestniczyłem w tym zupełnie realnie.
Aktor i widz! Jak co rano przed lustrem w łazience...
Pomyślałem o tym, goląc się w spokoju i planując dzień, który nie miał prawa przynieść mi niespodzianek. W szumie golarki obrazy burzlwego snu znikały powoli i ostatecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz