Mój Cień sterczał w oknie i marudził:
- Ciągle pada, cholera...
Istotnie, padało od tygodnia bez przerwy.
- O co ci chodzi? Nie lubisz przecież wody. Chcesz się taplać w błocie? - spytałem.
- Są chmury. Schowam się w tobie, jak zwykle. Pozwolisz chyba? - zaśmiał się Cień. - Wyjdźmy chociaż na chwilę. Trochę ruchu dobrze zrobi twojemu brzuchowi.
Chciałem mu powiedzieć coś złośliwego, ale włożyłem najbardziej nieprzemakalną kurtkę, kalosze i z parasolem wyszliśmy na deszcz.
Poskakałem z godzinę po kałużach, a mój Cień cieszył się jak ja, gdy miałem pięć lat.
A co ciekawe, deszcz przestał padać, wyjrzało słońce i Cień odżył...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz