40
Pieniędzy nie ubywało, ponieważ kurier
donosił nowe.
- Stoliczku nakryj się! - przypomniałem
sobie starą bajkę.
Nawet podrzuciłem w księgarni FENIKS pana
Jana sporą paczkę z banknotami, na której napisałem drukowanymi literami: NIE
ODDAWAĆ! TO DAR Z NIEBA! Bałem się tylko, żeby pan Jan nie dostał zawału serca.
Ja pewnie bym dostał. Ale byłem tam kilka dni potem i pan Jan uśmiechnięty
ustawiał nowe książki.
- O, dobrze, że pan jest! - zawołał na mój
widok. - Było wznowienie TEATRU OTWARTEGO Michała Szymy. Jego najlepsza
książka. Polecam! Odłożyłem dla pana egzemplarz…
Podał mi mój TEATR OTWARTY. Nie lubiłem tej
książki, bo kiedy ją pisałem, odwiedził mnie w życiu zły czas. Ale nikt o tym
nie wiedział.
- Okładka nie najlepsza - skrzywił się pan
Jan. - W tamtych wydaniach były lepsze. Ale dobrze, że w ogóle jest…
- Mnie się podoba - skłamałem. - Ile płacę?
- Z rabatem dla pana: dwadzieścia pięć -
uśmiechnął się księgarz.
- Nie chcę rabatu. Musi pan zarobić…
- Będzie rabat! U mnie się polepszyło…
Spojrzał na mnie uważnie. Udałem, że z
zaciekawieniem przeglądam książkę.
- Chyba się nie domyśla, że to ode mnie?...
Trochę się przestraszyłem. Ale pan Jan już
był przy kasie, podał mi paragon.
- Nie trzeba… Do widzenia. Wpadnę oczywiście
znowu…
- Zapraszam. Proszę wpadać codziennie, jak
świętej pamięci Michał Szyma…
Wyszedłem ze swoją książką w ręku.
- Chyba nie będziesz jej czytał?... Będę.
Przypomnę sobie. Prawie zapomniałem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz