niedziela, 22 lipca 2018

"INDIOMY" - ODC. 40 (Z KSIĄŻKI)


40

   Pieniędzy nie ubywało, ponieważ kurier donosił nowe.
   - Stoliczku nakryj się! - przypomniałem sobie starą bajkę.
   Nawet podrzuciłem w księgarni FENIKS pana Jana sporą paczkę z banknotami, na której napisałem drukowanymi literami: NIE ODDAWAĆ! TO DAR Z NIEBA! Bałem się tylko, żeby pan Jan nie dostał zawału serca. Ja pewnie bym dostał. Ale byłem tam kilka dni potem i pan Jan uśmiechnięty ustawiał nowe książki.
   - O, dobrze, że pan jest! - zawołał na mój widok. - Było wznowienie TEATRU OTWARTEGO Michała Szymy. Jego najlepsza książka. Polecam! Odłożyłem dla pana egzemplarz…
   Podał mi mój TEATR OTWARTY. Nie lubiłem tej książki, bo kiedy ją pisałem, odwiedził mnie w życiu zły czas. Ale nikt o tym nie wiedział.
   - Okładka nie najlepsza - skrzywił się pan Jan. - W tamtych wydaniach były lepsze. Ale dobrze, że w ogóle jest…
   - Mnie się podoba - skłamałem. - Ile płacę?
   - Z rabatem dla pana: dwadzieścia pięć - uśmiechnął się księgarz.
   - Nie chcę rabatu. Musi pan zarobić…
   - Będzie rabat! U mnie się polepszyło…
   Spojrzał na mnie uważnie. Udałem, że z zaciekawieniem przeglądam książkę.
   - Chyba się nie domyśla, że to ode mnie?...
   Trochę się przestraszyłem. Ale pan Jan już był przy kasie, podał mi paragon.
   - Nie trzeba… Do widzenia. Wpadnę oczywiście znowu…
   - Zapraszam. Proszę wpadać codziennie, jak świętej pamięci Michał Szyma…
   Wyszedłem ze swoją książką w ręku.
   - Chyba nie będziesz jej czytał?... Będę. Przypomnę sobie. Prawie zapomniałem…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz