czwartek, 4 września 2014

CIEŃ (45)

  Spałem sobie po obiedzie, śniąc przyjemnie o pewnym zdarzeniu w dalekiej przeszłości, kiedy obudził mnie Cień, pytaniem:
   - Którego dzisiaj mamy?
   - Piątego września. Po diabła ci wiedzieć - spytałem, ziewając.
   - Dzisiaj są moje urodziny...
   - Co takiego?!...
   - Czwartego września wieczorem, przy zapalonym górnym świetle, pierwszy raz mnie dostrzegłeś i roześmiałeś się na cały głos. Miałeś wtedy trzy lata - powiedział Cień uroczyście.
   - Nie pamiętam...
   - Ale ja dobrze pamiętam. Byłeś nawet ładnym chłopcem, rozgarniętym i wesołym...
   - Och, dziękuję ci bardzo...
   - Nie ma za co. Proszę mi urządzić wieczorem urodzinowy bankiet. Może być bez alkoholu, ale za to z wieloma świecami i tangiem - zarządził Cień.
   - Została tylko jedna. - Sprawdziłem.
   - No, trudno, niech będzie jedna... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz