Postanowiłem pójść wreszcie do teatru, zwłaszcza, że grali bardzo chwaloną sztukę pod tytułem "Jaśnie pan i jego sługa".
- Chyba mnie zabierzesz? - spytał mój Cień.
- A mam jakiś wybór?...
- Kupisz dwa bilety?...
- Kupię nawet trzy. Nie znoszę, jak ktoś siedzi obok mnie...
Poszliśmy. Ja w garniturze, Cień w swetrze, jak zwykle.
Sala była wypełniona mniej niż w połowie, więc można było sobie wybrać miejsce.
Zgaszono światła na widowni, mój Cień zniknął.
Potem w domu prawie do pierwszej w nocy opowiadałem mu, o czym była sztuka. Musiałem powtarzać scena po scenie, tak mu się podobała.
- Właściwie, kto u nas jest jaśnie panem, a kto sługą? - spytał na końcu.
Zamknąłem dyskusję, jak zwykle, gasząc światło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz